poniedziałek, 16 czerwca 2014

PO RÓWNO

po równo


PO RÓWNO

O jaka śliczna dziewusia, jak moja wnuczka zupełnie. Też taka ładna. Uśmiecha się. Ślicznie się uśmiecha. Bardzo przypomina mi moja Basiunię. Ile ma latek? Cztery kończy w maju! O! A moja w lipcu! Takie same.
Bardzo często do dzieci jeżdżę. Zawołają, kupią bilet i ja już na miejscu. Mówią, że służę temu, kto kupi bilet. Że tam siedzę. No trochę tak, ale przecież wszystkie je kocham. Co się tam napiorę, nagotuję, nausypiam. Moją Basiunię na przykład ciągle bujam w kołyseczce i wyśpiewuję kołysanki. A ona, babciu jeszcze i jeszcze. Zaczęłam teraz szukać nawet pioseneczek po internecie, żeby jak najwięcej i w najbardziej urozmaicony sposób śpiewać.
Ośmioro mam ich. Najstarsza szesnaście, a najmłodszy Wojtuś trzy latka. Ale ciągle kupę w majtki robi. Ta moja Agnieszka zupełnie to sobie odpuszcza. Basiunia, jak miała roczek już do nocniczka robiła. No ale ja wtedy u nich byłam, to i przypilnowałam. I malutka po prostu taka uważna jest. Wyjątkowe dziecko.
Nastolatki mojego najstarszego leżą takie rozwalone przed telewizorem i tylko daj babciu jeść, wołają. To ja robię zaraz placuszki, sałateczki. Podstawiam pod buzie. Bo kocham moje wnuki. A Basiunia najbardziej lubi moje kluseczki lane. Do wszystkiego muszę jej robić. A one te nastolaty, ty babciu tylko tą Baśkę kochasz, a my na pięćdziesiątym miejscu po niej. Ona czterdzieści dziewięć zajmuje!
Co one wygadują. Przecież ja je wszystkie kocham, one wszystkie moje! Nawet tego Andrzeja, co się uczyć nie chce i papierosy popala, ja nie wiem jak ta Żaneta może pozwolić na to. Przecież on ma piętnaście lat. Ona mówi, że mu nie daje przyzwolenia, że to dziecięce eksperymenty. Matko boska eksperymenty z papierosami. Już ja bym mu dała. Pachem po tyłku i by przeszło, ale teraz się dzieci nie bije.
Ładną ma sukieneczkę wasza malutka. Ale ja mojej Basi nie kupuję zwykłych rzeczy. Tylko takie odlotowe. Na przykład spódniczkę primabaleriny z cekinami, albo skrzydła motyla. Co się miałam z nimi w samolocie. Nie chciałam nadać na bagaż, żeby się nie połamały. A potem musiałam trzymać na kolanach, bo takie delikatne przecież.
Nie, nie, tamtym też kupuję prezenty, chociaż po batoniku. Bo ja je wszystkie kocham. Po równo.

8.04.2013r.

niedziela, 8 czerwca 2014

LIBIDO

LIBIDO


LIBIDO
  
            Nie jestem w stanie wytrzymać tego, że tak nie dba o moje potrzeby. Krzyczę na niego, tłumaczę, żeby tak nie robił. Ale on jest obojętny. Mówi, że wymyślam, analizuję bez sensu. Przecież wszystko jest dobrze, więc czego chcę. Może ma rację, może jest dobrze. Nie znalazłabym lepszego od niego. Odpowiada mi intelektualnie, jest taki stabilny, pewny. Gdzie znaleźć odpowiedniejszego faceta. Nie znałam takiego.
            Nie byłam dziewicą, gdy szłam do ślubu. Miałam chłopaka na studiach. Poznaliśmy się  w czasie wakacji na zgrupowaniu ekumenicznym. W dzień modlitwy, śpiewy, skupienie. W nocy nasz szalony seks. Nie byłam w stanie się powstrzymać. Pragnęłam tego, moje ciało płonęło. Ale jak wróciłam do domu, cały czas się myłam. Czułam się tak zbrukana, splugawiona. Wszystko , co robiłam, przeciwstawiało się moim zasadom. Takie puszczanie się zaprzeczało temu, co dla mnie najważniejsze: Żyć w zgodzie z Bogiem. Jak mogłam tak bez ślubu? Nienawidziłam się. Dobrze, że z nim nie zostałam.
            Chciałabym dostać jakiś lek na obniżenie libido. Chce mi się kochać, ale on nie wykazuje żadnej inicjatywy. Nie będę go uwodzić. Nigdy . Mam biegać w jakichś stringach, czerwonej halce? Mam z siebie robić ladacznicę? W życiu. Niech on o tym pomyśli. Ale on nie myśli. Nie ma żadnych potrzeb. Więc może tak jest dobrze. Tylko żebym nie chciała. Marzę, żeby nie chcieć się kochać.
            Dla mnie akt seksualny ma mistyczny wymiar. To jest tak wielkie, tak niebiańskie, że nie wolno plugawić tego bylejakością. Chciałabym, aby mój mąż też podchodził  do tego z nabożeństwem. A on jest taki prostacki i niedelikatny w tych sprawach. Jak mam go tego nauczyć? Przecież mówię mu, że tak nie chcę. Może powinnam pokazać, jak chcę? Ale ja się boję zajść w ciążę. To znaczy chcę bardzo mieć dziecko, ale jak pomyślę o ciąży , czy porodzie, ogarnia mnie przerażenie. Słyszałam tyle strasznych opowieści o tym. O tym rozkraczaniu się, pokazywaniu najintymniejszych części ciała obcym ludziom. O chamstwie lekarzy i agresji położnych. To potworne. Nigdy bym nie chciała przez to przechodzić. To takie niehigieniczne, upokarzające. Nie mogę brać tabletek antykoncepcyjnych, moja wiara mi na to nie pozwala.
            Myślę, że jednak najlepsze będą środki na obniżenie libido.