czwartek, 19 listopada 2015

MORALNOŚĆ PANI DULSKIEJ W TEATRZE PRAWIE DOROSŁYM

fot. Lidia Milik


MORALNOŚĆ PANI DULSKIEJ W TEATRZE PRAWIE DOROSŁYM

Najpierw była opowieść o powstającym spektaklu. Na środku pokoju, na dywanie stawały osoby dramatu. Wyczarowywane ręką Agnieszki, która ze słowami, to jest dopiero Hellinger, ustawiała wynurzające się z innych przestrzeni postacie. Patrzyłam zafascynowana. Nie mogłam się doczekać, kiedy wreszcie zobaczę to utkane z mocnych uczuć przedstawienie.
Fantastycznie że w Stawigudzie. Tam mieszka moja przyjaciółka, u której od kilkudziesięciu lat spędzam wakacje. Więc jest okazja, żeby znów się zobaczyć, tym razem w listopadowym zmierzchu. Niezawodna Ewa wiezie nas przez mroczniejące mgły do tego cudownego domku, gdzie już smażą się dla nas malusieńkie naleśniki z opieńkami.
Ale już jesteśmy w gimnazjum, tu będzie teatr. Cieszymy się ze spotkania, tym bardziej, że Bogusia Radaszewska grająca Dulską to była uczennica pani Reny, mamy mojej Basi. Ściskanie, wzruszenia, radosne pokrzykiwania, a potem zaraz spektakl.
Żadnej dekoracji. Tylko dywan i obok szkolnej tablicy (zupełnie niezamierzony rekwizyt, dziwnie wpisujący się w ten spektakl) firanka udająca welon. Zza kulis wyłaniają się podwójne postacie. Podwójne, parami: dwie Dulskie, dwaj Zbyszkowie, dwie Hesie, dwie Mele. Tylko jedna Hanka i pojedynczy Felicjan Dulski. Postacie najbardziej jednoznaczne. Ofiary systemu.
Na scenie rozpoczyna się dziwny taniec. Taniec emocji, porywa, przyciąga. Nie ma tu zwykłej, znanej akcji. To znamy, to wiemy. Teraz pędzą uczucia, wyśpiewane, wykrzyczane, wytańczone. W podwójnych rytmach. W kontrastach. Dulska pewna i silna, swoją nieprzejednaną mieszczańską, obłudną moralnością. Dulska przerażona, zakłopotana, niepewna. Jedna w dwóch, dwie w jednej.
Zbyszko, uwodzicielski, zachłanny, władczy. Zbyszko zgubiony, rozpaczliwy, ulegający. Tłuką się ze sobą, walczą, przegrywają. Dwaj w jednym. Jeden w dwóch.
Hesia i Mela. Cztery aktorki. Cztery pogmatwane osobowości. Stłamszone i zbuntowane. Miotają się między pragnieniem wolności, a potrzebą dostosowania. Wołają o miłość matki. Wyśpiewują tęsknotę, krzyczą o uczucie i zrozumienie. Nie dostaną, bo pozory najważniejsze. Mają być porządnymi, grzecznymi dziewczynkami. Żadnych pragnień. Nie będzie ślubu Hanki i Zbyszka. Po trupie ich matki!
Hanka, śliczna, wyraźna, prawdziwa. Chce sprawiedliwości i uczciwości. Nie może uciec od przeznaczenia. Nie może decydować o sobie, a jednak to ona odnosi zwycięstwo moralne. Niczego nie musi udawać. Piękna postać, pięknie zagrana.
Jest jeszcze Felicjan. Jeden, ale w podwójnej roli. Bierny uczestnik wydarzeń. Nie chce mieć nic wspólnego, a jednak ma. Poprzez swoją bierność. Bierność też jest postawą. I te instrumenty, na których wygrywa melodie do wydarzeń. On jest tłem tak jak te melodie.
Siedziałyśmy jak zaczarowane. Wszystkie cztery. I reszta publiczności wokół nas oglądała tę starą ramotę w takim napięciu. Coś nam zrobił Teatrze Prawie Dorosły? Amatorski wiejski teatrzyku? Poruszyłeś serca, wstrząsnąłeś emocjami. Dziękujemy Ci!
Znakomity spektakl, fantastyczna reżyseria, kapitalne, szczere, przejmujące aktorstwo. Chcemy więcej, czekamy!

19.11.2015r.