środa, 26 września 2012

SAJGON

...


SAJGON

            Znalazłem sposób na tych szczeniaków. Znalazłem, powiem ci. Już teraz nie podskoczą. To jest gromada takich gnojków między trzynastym a  szesnastym rokiem życia. Chleją, ćpają, dewastują , co się da , zaczepiają ludzi. Ty wiesz, że pobili tą staruszkę spod trójki?! Wyszła na spacer z psem  i taka gnojówa pchnęła ją z krzykiem, spierdalaj ty stara kurwo. Przewróciła ją i skopała. Przestraszona staruszka krzyknęła, zostaw mnie ty dziwko, to ona wtedy, Krzysiek, ta kurwa powiedziała na mnie ty dziwko. I zbili ją. Skopali. A ja wtedy w delegacji byłem, stary. Jak pomyślę, że pani Zofia, taka dobra kobieta, tak została potraktowana.  Nieraz mi kawałek ciasta przyniosła, a jak ojciec żył, to i zupy, a teraz taka historia. Ale co zrobić. Wpierdolić gnojkowi nie mogłem, boby mi zdewastował samochód. Muszę być w komitywie, ale przepuścić szczylowi? O nie.
            Nowe lustro w windzie zainstalowali, patrz chłopie, czekaj ściągnę ją. No widzisz, co na nim wypisali. Musieli nożem, albo jakimś szpikulcem. Z dziesięć minut trzeba było to robić, w chwilę by się nie dało. Cholera, Sajgon w tym domu, Sajgon nie do opanowania. Siedzą nocami na klatce, wrzeszczą, piją, tłuką się. Zwrócić uwagi nie ma jak, bo jak nic przypierdolą, albo coś ci zniszczą. Temu staruszkowi w klatce obok petardę przez okno wrzucili. Tej nienormalnej z drugiego piętra rozwalili drzwi. Nie ma  jak się do nich dobrać. Na wszystko mają świadków, za piwo znajdą ile trzeba. Nie ma na nich mocnych. Nic im zresztą nikt nie zrobi. Ale ja znalazłem sposób. Już ich mam. Przyszedłem, gdy znów siedzieli na klatce i mówię:
 - Chłopaki, wiecie, że jestem po waszej stronie, ale uważajcie. Jest wśród was kapuś. Wiecie, ja z dzielnicowym grywam w szachy, a jak tak się siedzi i gapi na szachownicę, to czasem gada się zupełnie bezwiednie, o czym się myśli.                    I dowiedziałem się, że wszystko, co robicie, jest omawiane, skrupulatnie zapisane . Kto lustro rozpierdolił w windzie, kto babcię skopał, a kto wrzucił petardę. Wszyściutko zanotowane i czekanie jest tylko na większą jakąś waszą akcję. Wiem, że się szykują, bo to, co zrobiliście, jeszcze za mało, żeby was wszystkich wsadzić do pierdla, ale mówił mi dzielnicowy, że już niedługo to potrwa. Każdemu dopisują do konta. Tak , że uważajcie, jest wśród was kapuś.
            No i co? Od trzech dni błoga cisza na klatce.

2.03.2011r.

sobota, 15 września 2012

NIECH NIE SIEDZI

...


NIECH NIE SIEDZI

Niech on nie siedzi taki smutny. Pilnuje się, żeby dziecko nie widziało. Bo zadzwonił do mnie potem i płacze. Babciu, mówi, taki siedziałem zmęczony, nie miałem siły małego nakarmić, zamyśliłem się i wtedy on nagle do mnie podszedł, przytulił mi się do nogi mówi, tatusiu, kocham cię, baldzio, baldzio baldzio. I mamusię kocham baldzio. Ciałą nasią lodzinę kocham. A ja taki dureń tu siedzę i nie chce mi się małemu kaszki ugotować i tak zacząłem ryczeć. Sam nie wiem czemu. Wtedy i mnie łzy popłynęły. Bo przecież nasz Robaczek malutki, dopiero za miesiąc dwa latka kończy, a taki jest mądry i dobry. Jak oni tu przyjeżdżają, to ten chłopaczek przychodzi rano i mówi, moja plababciu, kocham cię. Tak wszystko czuje, tak rozumie. Aż za bardzo, no bo gdzie, żeby taki maluszek tak wszystko pojmował. Nie wolno. Niech on taki nie siedzi smutny, niech uważa, żeby mały nie zobaczył. Bo potem wszyscy płaczemy, a gdzie to tak płakać, gdzie.

5.06.2012r.

niedziela, 9 września 2012

WOLELI

...

WOLELI

            - Dzień dobry, przyglądam się, jak pan precyzyjnie dokładnie, co do centymetra zrywa te trawki. Tak ładnie to wygląda. To dla jakiegoś zwierzątka? Królika, świnki morskiej?
- Nie, kotki. Ona zjada takie trawki. Przyjdę, to od razu zje, całą garść.
- Rzeczywiście, taka mocna, ostra trawa. Ja dla mojej kotki hoduję papirus. Podobny do niej. Może też trochę zerwę. A w jakim wieku pana kotka?
- Już trzynaście lat ma.
- No, rzeczywiście, to staruszka.
- Przybłęda. Z podwórka ją wziąłem, taką małą znajdę.  Lubię koty. Potem takim dużym, czarnym się opiekowałem, ale ona nie dopuściłaby, żeby był w domu, więc zrobiłem mu posłanie w piwnicy, ale go otruli. Cały zesztywniał, nie dało się go odratować.
- Jak to otruli, może zjadł trutkę na szczury.
- Gdzie tam. Tamtej trutki to nawet szczury nie jedzą, kot tym bardziej by nie wziął.
- Myśli pan, że ludzie otruli, to straszne.
- Nie pamięta pani, ile było na naszym osiedlu kotów? Mnóstwo. Wiem, bo dokarmiałem. Teraz nie ma w ogóle. Powytruwali. Nie zauważyli, że koty polują na szczury. A teraz nie ma kotów, jest za to plaga szczurów.
- Woleli szczury…


sobota, 1 września 2012

INTERNET

rys. Elwira Iwaszczyszyn






INTERNET

             Do tej pory myślałam, że tylko alkohol i papierosy, ale już wiem, że nałogi dotyczą bardzo wielu dziedzin. Teraz moim nałogiem jest Internet. Nie wyobrażam sobie  już życia bez niego. Rano, proszę ciebie, wstaję, kawka, papierosek i necik. Najpierw wszystkie skrzynki mailowe, bo zrobiłam sobie więcej. Sprzedaję sklep i działkę, to musiałam, bo przecież nie będę byle komu z nazwiskiem. Więc sprawdzam, czy się ktoś zgłosił na ogłoszenie, potem czytam liściki od przyjaciółek i dzieci. Patrzę, czy facet, który aktualnie mnie zajmuje, coś napisał. I dla pociechy, bo najczęściej  nie, wskakuję na portal randkowy, sprawdzam horoskopy, trochę czytam wskazówek na dobre i obfite w pieniądze, i szczęście w miłości życie. A potem fejsbuk. Patrzę, co kto gdzie i komu, coś polajkuję, coś skrytykuję i przelecą trzy godzinki, a ja bez śniadania i pościelonego łóżka muszę już zasuwać do pracy i pędzę na łeb na szyję, ale laptop biorę ze sobą, bo są chwilki zastoju, wtedy szybko do netu dla odprężenia, podniecenia i ciekawszego życia.