środa, 28 marca 2018

KARUZELA ŻYCIA

proj. Szymon Brakoniecki


KARUZELA ŻYCIA

Najpierw on, młody mężczyzna, który znęca się nad moim ciałem. No nie jest to zbyt przyjemne. Dlatego rozmawiam, żeby odciągnąć uwagę. Karuzelę życia definiuje jako znaczące zmiany. U niego to był wybór zupełnie nowego zawodu. Przedtem druciki-elektryki, teraz ludzie. Naciska mięśnie mojego uda, pod jego palcami wybuchają wulkany bólu rozlewające się po chwili lawą rozluźnienia. A on mówi o tym, jak fascynujące są te kontakty z innymi, bo każdy przecież patrzy na świat przez swoje okno.  Każdy też ma inne wyobrażenie o tym, co jest ważne w życiu, a także jak powinien być leczony. Wsłuchuje się w potrzeby pacjentów i realizuje je tak, żeby czuli się komfortowo. Dużo mamy ze sobą wspólnego, dlatego rozmawia nam się jakbyśmy lecieli na karuzeli na siodełkach obok. Ma synka, opowiadają sobie, co się u nich dzieje. Mały o przedszkolu, ojciec o swoich pacjentach. Rozkręca malutkiemu karuzelę, niech wiruje wszystkimi kolorami.

M. złości się, że zadaję jej takie pytanie. Na inne karuzele patrzy, do swojej nie wsiadła. Przytrzymały ją obowiązki, poczucie odpowiedzialności. A tak chciała polecieć, zakręcić się, unieść w przestworza. Tamten odjechał, choć wołał, nie pobiegła za nim. Tu dom, praca, mąż, dziecko. Tam szczęście, miłość, uniesienie, spełnienie. Nie wsiadła. Stoi, patrzy, czasem płacze.

R. nie lubi swojego życia. Może tylko wtedy, gdy wyjeżdża w dalekie podróże. To takie momenty, kiedy karuzela kręci się w świetle, jasności, bo gdy wraca, zaczyna się piekło. Tak ją widzi, na zmianę światło i mrok. Tam daleko w świecie, gdy ogląda niezwykłe krajobrazy i patrzy na ludzi, tak bardzo innych od tych, których ma na co dzień, jest szczęśliwa. Ale gdy wraca zaczynają koszmary. W każdym widzi podstępną kreaturę. Ojciec, który nigdy nie był dla niej dobry, na starość stał się jeszcze bardziej podłym, nienawistnym staruchem. Dawni kochankowie umarli albo wypłowieli w bezładzie i goryczy. Coraz więcej tego mroku w jej życiu, jakby karuzela obsuwała się w cień.

E. ma 23 lata. Jego karuzela rozwirowuje się coraz bardziej. Kręci się w słońcu teraz, chociaż jeszcze niedawno był w rozpaczy i nie chciał pogodzić się z tym, że ta najważniejsza w jego życiu już go nie chce i z pogardą odrzuca. Wyprowadził się do innego miasta. Mieszkanie po matce sprzedał i inwestuje w ludzi, jak mówi. Znalazł pracę, gdzie jego temperament i umiejętności organizacyjne mają pole do popisu. I do serca też już ktoś zapukał, może wyjdzie z tego coś trwałego. Nic nie stoi w miejscu, ciągły ruch, nieustanne wirowanie.

A G. zwraca na co innego uwagę. Karuzela kręci się wokół własnej osi. Ta oś to sens i cel życia. Ludzie mają różne priorytety, każdy będzie wybierał ze swojej rzeczywistości to co najważniejsze dla niego, tak będzie kształtował swoje życie. Dla jednego osią będzie Bóg, dla innego seks, może być też dom, rodzina albo podróże, walka z wrogami  ojczyzny albo o  sprawiedliwość i demokrację. A dla niej, dla G. pytam, czym dla ciebie jest ta oś? Zamyśliła się chwilę: Porządność. Pewne zasady etyczne, którymi się kieruję i których staram się nie łamać.
To ciekawe, takie spojrzenie. Czym jest oś naszych karuzeli? Czym się kierujemy w życiu? Pomyślmy…

19.03.2018r.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz