fot.Krystyna Flis |
ROZPACZ
PLACUSIA
Placusiu, czemu tak płaczesz? Takie
rozpaczliwe kółka miauku rozsypujesz po całym domu. Kochałeś ją, prawda
Placuszku, kochałeś. Od pierwszej chwili zaprzyjaźniliście się ze sobą. Byłeś
rudym śmiesznym kłębuszkiem, gdy was przyniosłam. Jacek zaczął ganiać po
mieszkaniu, wszystko sprawdzać, a ty od razu do Zuzi, do tulenia się, zabawy.
Ona nie miała nigdy dzieci, stałeś się jej zastępczym synkiem. Nie rozstawaliście się,
zawsze razem. Ganianina po domu z braciszkiem, zrzucanie figurek z półki,
wędrówki po firankach, ale co chwila musiałeś sprawdzać, gdzie Zuzia. Och, tak
kochałeś ją. Romansu nie mogło być między wami, ty wykastrowany, ona
wysterylizowana, ale miłość była. Wzruszająca.
Chodź do mnie na kolana, poprzytulam
cię. Masz taką smutną minkę. Boże, jak ty schudłeś! Prawie nic nie jesz, kocie.
Bardzo to przeżywasz, prawda? Ona była już naprawdę stara. Ta babuleńka miała
ze dwadzieścia lat. Ty też nie młodzieniaszek. Dwanaście lat jak na takiego
futrzaka to zupełnie przyzwoity wiek. Jacek, patrz, zupełnie nieźle się trzyma,
prawie nie zauważył nieobecności Zuzi. A ty tak cierpisz.
Nie zapomnę nigdy dnia, w którym
odeszła. Od kilku dni się pokładała, już nie jadła, widać było, że jest bardzo
słaba. Siedziałeś przy niej, patrzyłeś, aż umarła. Owinęłam ją w biały całun,
włożyłam do pudełka po butach i wystawiłam na taras. Było ciemno i zimno. Nie
miałam siły wychodzić już tego dnia, żeby ją zakopać. Wtedy tak rozdzierająco
zacząłeś miauczeć. Nie mogłam wytrzymać. Bałam się, że jak cię wypuszczę, to
rozszarpiesz pudełko, czy co. Ale gdy otworzyłam drzwi, podbiegłeś do niego,
polizałeś wieko, miauknąłeś i wróciłeś do domu.
Chociaż teraz nadal przeżywasz tak
boleśnie żałobę. Chodzisz i płaczesz.
Nawet jak przyniesiono nam nową kotkę. Przywitałeś się z nią, popatrzyłeś i
odszedłeś. Może też się z nią kiedyś zaprzyjaźnisz. Śpisz kociaczku, uspokoiłeś
się na trochę. To przejdzie, z czasem zapomnisz, nie będziesz tak cierpiał.
2.02.2016r.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz