fot. W. Lewandowski |
PTAK
Śnił mi się ptak. Śpiewający. Wpadł do pokoju , w którym leżałam .
I śpiewał . Tak zachwycająco, że chwyciłam bursztynowe korale i zaczęłam go
nagrywać. Ale on wkrótce zorientował się, że jest w zamkniętym pomieszczeniu i
zamilkł.
Obudziłam się zasmucona. Czym jest ten ptak we mnie, pytałam
siebie.
To twój ukochany, powiedziała przyjaciółka. Och nie, jak możesz tak
mówić i szybko się z nią pożegnałam.
Ale w domu położyłam się pod kocem i wróciłam do mojego snu.
Podbiegłam do okna, przedzierałam się przez tiulowe, złociste
firanki, żeby je otworzyć, jak najszybciej. Wreszcie przestrzeń. Uciekaj, ptaku
piękny, leć w błękit! Śpiewaj! Poleciał i zaśpiewał. I wtedy ja również stałam
się ptakiem. Wyfrunęłam. Firanki trzepotały w słońcu, a my lecieliśmy , każde w
swoją stronę, pod niebem, nad morzem i górami, w dole czerwone dachy
południowych miast.
A my wolni, rozśpiewani.
Kiedyś znów się spotkamy...
zima, 2009
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz