... |
SUCHARY
Najbardziej lubię suchary. Takie dowcipy, z których się
śmiejemy nie dlatego, że są śmieszne, tylko dlatego, że głupie. Ten aktor
prowadzący Familiadę jest mistrzem sucharów. Tam u niego żenada za żenadą leci
i te nagrane śmiechy w tle jeszcze to potęgują. Ale ja nie mogę, pękam po
prostu.
Pojechaliśmy na domek. Znałem tam dwóch chłopaków, reszta
nowi ludzie. Mówię do kumpli, musimy zrobić jakieś jaja. Słuchajcie, ja opowiem
suchara, a wy się brechtajcie, jakby to był najlepszy dowcip. Niech tamci się
dziwią. Traktujcie mnie jak mistrza kabaretu, zobaczymy jak zareagują. Trzeba
rozkręcić towarzystwo.
No i udało się. Siedzimy wieczorem, ja, moi dwaj kumple i
tamta czwórka. Nagle wychodzę i wracam pękając ze śmiechu, moi się
brechczą do mnie i mówią, co tam stary?
A ja, wiecie przypomniał mi się znakomity kawał. Nie mogę, nie wytrzymam i walę
się po udach ze śmiechu. Gadaj, Konrad, szybko, oni na to już niby rozbawieni.
Słuchajcie, nie mogę: jakie są ulubione chipsy hydraulików? Mów, wrzeszczą. A
ja płacząc prawie ze śmiechu: crunchipsy! A moi spadają z krzeseł i się
turlają, a tamci siedzą sztywni i patrzą po sobie.
Nie wytrzymam, krzyczę ocierając łzy, jeszcze jeden mi
się przypomniał. Nie mów, bo nie dam rady, krzyczy Wojtek, trzymając się za
brzuch. Gadaj szybko woła Paweł, turlając się po podłodze. A ja wtedy, ukochana
margaryna kolarzy? Nie wiem, nie wiem, wołają. RAMA! Krzyczę i wyję ze śmiechu.
Tamci oczy w sufit, stukają się w czoła, wzruszenia
ramion, a my coraz bardziej rozturlani, bo teraz ich miny nas naprawdę
rozśmieszyły.
Tylko potem musiałem się nagimnastykować, żeby pokazać
towarzystwu, że jestem normalnym, inteligentnym facetem, tak podejrzliwie na
mnie patrzyli.
28.08.2012r.