,,, |
JAK
MURZYNKA
Gdy byłam na praktyce
pedagogicznej na koloniach po pierwszym roku studiów poznałam Ewę. Ona była po
drugim roku polonistyki. Również była wychowawczynią. Od razu się polubiłyśmy. Pięknie opowiadała, gadałyśmy
wtedy bez końca o literaturze, filmie, poezji. Byłam nią zafascynowana. Piękna,
śniada, zmysłowa. Trochę pulchna, ale przy tym ponętna. Chciałam jej ciągle
dotykać, przytulać się. Na początku nie zdawałam sobie sprawy z tego, co się
dzieje. Ciągle się o siebie ocierałyśmy. Aż kiedyś bardzo zabolał mnie bark.
Nie mogłam podnieść ręki. Wtedy Ewa zadeklarowała, że pomasuje mi bolące
miejsce . Gdy zaczęła masować , poczułam tak cudowną, słodką przyjemność, taką
rozkosz, aż myślałam, że się popłaczę. Przeraziłam się tych doznań. Ona chyba poczuła to co ja, bo masowała mnie
coraz intensywniej i z coraz większą przyjemnością.
Potem już jednak
zaczęłam jej unikać. Szczególnie wtedy, gdy
raz znalazłyśmy się w jednym pokoju, a ona zamknęła drzwi na klucz i
popatrzyła tak intensywnie na mnie. Wymknęłam się i nigdy już do niej nie zbliżyłam. Bałam się tego, co
czułam, że stanie się coś nieprzewidzianego. Wtedy byłam jeszcze dziewicą, nie byłam pewna
tego , jaka jestem, a te doznania były tak silne...
Po latach dowiedziałam
się, że wyszła za mąż, ma dwoje dzieci. Teraz wspominam to z rozczuleniem, z
wielką sympatią do niej. Czasem z cichą tęsknotą.
Była taka śliczna,
zmysłowa, śniada. Jak Murzynka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz