... |
CZTERY WIOSNY
Cztery
wiosny miałam w tym roku. Dlatego taka ładna i promienna jestem. Jeszcze tylko
zakochać się muszę. Niech córki biorą ze mnie przykład. Też niech będą piękne,
promienne i zakochane.
W
Olsztynie ledwo pierwsze malusieńkie pączusie pokazywały się na krzaczkach i
pierwsze źdźbła trawy przepychały się
przez zmarzniętą ziemię, a w Rzymie do którego poleciałam, dziewczyny, tam kłęby
zieleni, kwiaty ze wszystkich pór roku, cudownie. Jakie ja tam jadłam pyszoty,
jakie zapachy wchłaniałam! Córka z chłopakiem zaprowadzili mnie do restauracji
z sushi. Rzymskie sushi najpyszniejsze na świecie. A co na Brueglów napatrzyłam
się w muzeach. Za wszystkie czasy. Cuda, cuda, mówię wam.
A
potem do drugiej córki lecę, do Pragi, a tam, kochane, forsycje szaleją, róże
na trawniku rosną. Wiosna całą gębą. Do tej Pragi wszystkie moje córki się
zleciały, nagadać się naśmiać, natańczyć. Szalałyśmy wiosennie od rana do nocy.
Przykłady dawały mi radości i ja im zaraz vice versa swoje.
A
potem powrót do Olsztyna. A tu, to już wiecie. Ptaki z gałązkami w dziobkach
gniazda klecą, zieleń buszuje dookoła, serca pikaja. Zakochać się chce, wzorem
stać się dla córek znów!
Ach
i jeszcze jedno. Słuchajcie, jak byłam w Rzymie, to nagle na wszystkim, jezdni,
chodnikach, samochodach, pojawił się żółty pył. Co za cudo, pytam, jaka roślina
tak pyli. Wszystko w tym było. Rośliny, ludzie, zwierzęta, wszystko! A to był
piasek z Sahary, wierzycie?! Gorące powietrze unosiło ten pył do góry, on
osadzał się na chmurach, które płynęły sobie na przykład do Rzymu, w którym ja
niemiałam ze zdziwienia i zachwytu.
15.05.2013r.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz