... |
BO
DZIECKO
To
wszystko stało się w momencie, gdy zobaczyłam, jak moja córeczka siedzi na
brzegu wersalki i płacze. Co się stało, Aurelko, pytam. A ona, że chyba niech
już tatuś nie przychodzi do domku, bo ona się strasznie boi, jak on jest pijany
i jak się kłócimy, i że woli, jak go nie ma. Serce mi zamarło z rozpaczy.
Powiedziałam, dość. Już nigdy nie pozwolę, aby zobaczyła go w takim stanie.
Niech spierdala.
Przepraszam,
że tak mówię, ale, kurwa, nie wytrzymam
tego dłużej. Od dawna nic do niego nie czuję. Trzymałam kretyna, bo jest
dziecko, a dziecko musi mieć ojca. Ale jeśli ona tak płacze? Koniec, nie będzie
więcej niszczył nam życia. Już nie mogę na niego patrzeć. Brzydzę się go.
Prawie codziennie wracał taki ujebany i tłumaczył, ty głupia babo, facet musi
się napić. W tym pierdolonym życiu nie ma żadnej radości po takiej ciężkiej
pracy. Tych kilka chwil z kolegami przy piwku, to jedyne co mam. Więc myślałam,
może i ma rację. Tak się uharuje na budowie, więc niech chociaż z tymi jego
kolesiami potem popiwkuje. Ale jak przychodził półprzytomny, to pomyślałam, że
nie dam rady. Psycholog Aurelki mówiła, żeby jeszcze poczekać, ostrożnie, nie
spieszyć się. Więc się nie spieszyłam. Do tej pory. Jak zobaczyłam ją taką
zapłakaną.
Cholera,
mówi, że ograniczam spotkania z dzieckiem. Ale jak ona przybiega taka
rozdygotana po wyjściu z tatusiem na podwórko?! Bo ona do piaskownicy, a on po
piwo i na ławce chla? Więc dobrze, niech tatuś będzie, ale ty mamusiu zawsze
obok, bo się boję. No okej, o alimenty nie podałam, bo czterysta złotych na
przedszkole daje, ale te spotkania z małą chyba sądownie ureguluję. Twierdzi,
ze to moja wina. Ja mówię, tylko ten twój alkohol rozwalił nasz związek. Był
dla ciebie ważniejszy od wszystkiego. A on, że się kurwię i kogoś mam, bo nie
chcę z nim spać. Nie chcę, bo się brzydzę. Jest coraz wstrętniejszy. Kurwa,
dlaczego zawsze w takich chamach się zakochiwałam?! Dlaczego tak się pozwalałam
traktować? Bo chyba zawsze chciałam, żeby ktoś mnie kochał. Dla tej głupiej
miłości wchodziłam w takie związki, w których byłam tylko pomiatana i
traktowana jak śmieć. Dobrze że chociaż za niego nie wyszłam. Wszystko byłoby
teraz trudniejsze. A tak powiedziałam won i musiał iść. To w końcu mieszkanie
mojej mamy i choć nigdy nie była po mojej stronie, tym razem i ona go już po
moim wyrzuceniu nie wpuściła. Na szczęście kocha małą, więc nic przeciwko nam
nie zrobi. Szkoda, że mnie tak nie umiała kochać.
A
ja czasem myślę, żeby moja Aurelka została zakonnicą. Żeby nigdy nie musiała
kochać żadnego drania, który będzie ją krzywdził, zrobi jej syna albo córkę, a
potem ona będzie z nim, nie będzie mogła odejść, chociaż będzie ją tak okropnie
traktował. Bo dziecko.
21.07.2013
Mocne, ale dobrze ze znalazło się wyjście.
OdpowiedzUsuń