czwartek, 12 grudnia 2013

E TAM...

... 



E TAM


            Pomyślałam sobie, e tam, koniec już z tym tłumaczeniem dzieciakom, co czują. Może im raz uświadomić, co czują inni. A więc na kolejnych zajęciach z pięciolatkami zaproponowałam zabawę w autobus. Usiadły na krzesełkach, jedno za drugim. Autobus jedzie, dzieciaki kasują bilety, pokazują sobie, co za oknem, rozmawiają przez komórki. Kolejny przystanek. Wsiada babcia, czyli ja. Z wielką torbą, z laseczką. Usiłuje skasować bilet. Łapie się bezradnie za oparcia siedzeń. Trzęsie się. Dzieci przyglądają się z zaciekawieniem. Niektóre uśmiechają. Inne patrzą z wyraźnym zdumieniem. Reakcji innych nie ma.
            Przerywam grę. Teraz omawiamy sytuację. Zastanawiamy się, co czuła babcia. Tak, stara, zmęczona, ciężko jej, trzęsie się. Jaka na to rada?
-Mogę wziąć jej torbę- mówi Kasia.
-A ja laskę- dodaje Szymonek.
-Ja się posunę, to się oprze- Pawełek.
-Unicestwić babcię!- woła Patryk.
            No dobra. Spróbujemy idealną sytuację. Babcia znów wchodzi, trzęsie się, nie może sobie poradzić ze skasowaniem, potyka się. Patryk cicho strzela z palców. Kasia stara się zabrać babci torbę. Reszta patrzy w okno. W końcu nie wytrzymuję, zbliżam się do Pawełka.
-Chłopczyku, czy mógłbyś mi ustąpić miejsca?
Dzieci otwierają oczka ze zdumienia. Z czymś takim jeszcze nigdy się nie spotkały. Trudne to dla nich, bolesne, traumatyczne przeżycie. Nigdy nie były w takiej sytuacji. To nie one są najważniejsze. Komuś innemu trzeba pomóc, skupić się na kimś innym. Szok.
E tam, wszystko jedno. I tak będę im pokazywać,  co czują inni. Mimo wszystko.

16.11.2012r.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz