DO TAŃCA |
DO TAŃCA
-
No więc mówię do Kazika, że uwielbiłam prozę Anny Nasiłowskiej. Że nigdy mi się
nie zdarzyło, aby ktoś czuł zupełnie tak jak ja, identycznie widział świat.
Dokładnie taka sama wrażliwość jak moja.
-Ja
też czytałem trochę tych opowiadanek. I myślę – Hania, no po prostu Hania.
-
No widzisz, więc gonię do Kazika i mówię mu, że Nasiłowska to druga ja. A on na
to że ją zna. Matkoświęta! Zna.
-Czytał,
czy osobiście.?
-Osobiście.
-To
na pewno nie docenia. Bo nie docenia się tych, których zna się osobiście. Ja na
przykład spotkałem ostatnio Rynkowskiego. Dla niektórych to idol, wspaniały
artysta, a dla mnie po prostu kumpel, z którym graliśmy w knajpce Cztery Asy w Biskupcu .
Przypominaliśmy sobie, jak zaczęliśmy trochę jazzować, a tu podchodzi
właściciel knajpy i mówi z nabożeństwem:
Panowie tak pięknie grają, że nikt nie tańczy, wszyscy słuchają. I wtedy
wtrącił się Andrzej Dąbrowski, który z nami siedział i opowiedział, jak był w
Szwecji. Grali też w knajpie. Sama czołówka naszych jazzmenów: Michał Urbaniak,
Urszula Dudziak, Wojciech Karolak, no i on na perkusji. Zapamiętali się w
muzyce, a tu nagle podchodzi właściciel i mówi: Ludzie zróbcie coś, nikt nie chce
tańczyć przy czymś takim. Będę musiał wam podziękować, jak tak dalej będzie. I
wtedy wściekły Karolak zaczął walić łokciami w klawiaturę, a reszta zaczęła się
wygłupiać i poszła w jakieś łodyrydy. A szczęśliwy właściciel podbiega, mruga
okiem i kciuk do góry wystawia, bo publika ruszyła w tany.
-
Bo każdy kocha co innego. Mój Ka na przykład mówi, no to spróbuję tę Nasiłowską
zaprosić do Centrum. Może w przyszłym roku. Tylko jaki tu pretekst znaleźć,
żeby było z Francją. Jak to jaki, wołam. Przecież napisała książkę o Sartrze i
Beauvoir. O nie, w takim razie nie zaproszę. Uwielbiałem Sartre ‘a, ale potem
co ten głupi mieszczuch zrobił, te jego fascynacje komunizmem, nie!
-Mieszczuch
mieszczucha.
-Co
ty, wygłupiał się, zaprosi.
2009
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz