proj. Szymon Brakoniecki |
KARUZELA
ŻYCIA
Najpierw on, młody mężczyzna, który
znęca się nad moim ciałem. No nie jest to zbyt przyjemne. Dlatego rozmawiam,
żeby odciągnąć uwagę. Karuzelę życia definiuje jako znaczące zmiany. U niego to
był wybór zupełnie nowego zawodu. Przedtem druciki-elektryki, teraz ludzie.
Naciska mięśnie mojego uda, pod jego palcami wybuchają wulkany bólu rozlewające
się po chwili lawą rozluźnienia. A on mówi o tym, jak fascynujące są te
kontakty z innymi, bo każdy przecież patrzy na świat przez swoje okno. Każdy też ma inne wyobrażenie o tym, co jest
ważne w życiu, a także jak powinien być leczony. Wsłuchuje się w potrzeby
pacjentów i realizuje je tak, żeby czuli się komfortowo. Dużo mamy ze sobą
wspólnego, dlatego rozmawia nam się jakbyśmy lecieli na karuzeli na siodełkach
obok. Ma synka, opowiadają sobie, co się u nich dzieje. Mały o przedszkolu,
ojciec o swoich pacjentach. Rozkręca malutkiemu karuzelę, niech wiruje
wszystkimi kolorami.
M. złości się, że zadaję jej takie
pytanie. Na inne karuzele patrzy, do swojej nie wsiadła. Przytrzymały ją
obowiązki, poczucie odpowiedzialności. A tak chciała polecieć, zakręcić się,
unieść w przestworza. Tamten odjechał, choć wołał, nie pobiegła za nim. Tu dom,
praca, mąż, dziecko. Tam szczęście, miłość, uniesienie, spełnienie. Nie
wsiadła. Stoi, patrzy, czasem płacze.
R. nie lubi swojego życia. Może tylko
wtedy, gdy wyjeżdża w dalekie podróże. To takie momenty, kiedy karuzela kręci
się w świetle, jasności, bo gdy wraca, zaczyna się piekło. Tak ją widzi, na
zmianę światło i mrok. Tam daleko w świecie, gdy ogląda niezwykłe krajobrazy i
patrzy na ludzi, tak bardzo innych od tych, których ma na co dzień, jest
szczęśliwa. Ale gdy wraca zaczynają koszmary. W każdym widzi podstępną
kreaturę. Ojciec, który nigdy nie był dla niej dobry, na starość stał się
jeszcze bardziej podłym, nienawistnym staruchem. Dawni kochankowie umarli albo
wypłowieli w bezładzie i goryczy. Coraz więcej tego mroku w jej życiu, jakby
karuzela obsuwała się w cień.
E. ma 23 lata. Jego karuzela
rozwirowuje się coraz bardziej. Kręci się w słońcu teraz, chociaż jeszcze
niedawno był w rozpaczy i nie chciał pogodzić się z tym, że ta najważniejsza w
jego życiu już go nie chce i z pogardą odrzuca. Wyprowadził się do innego
miasta. Mieszkanie po matce sprzedał i inwestuje w ludzi, jak mówi. Znalazł
pracę, gdzie jego temperament i umiejętności organizacyjne mają pole do popisu.
I do serca też już ktoś zapukał, może wyjdzie z tego coś trwałego. Nic nie stoi
w miejscu, ciągły ruch, nieustanne wirowanie.
A G. zwraca na co innego uwagę. Karuzela
kręci się wokół własnej osi. Ta oś to sens i cel życia. Ludzie mają różne
priorytety, każdy będzie wybierał ze swojej rzeczywistości to co najważniejsze
dla niego, tak będzie kształtował swoje życie. Dla jednego osią będzie Bóg, dla
innego seks, może być też dom, rodzina albo podróże, walka z wrogami ojczyzny albo o sprawiedliwość i demokrację. A dla niej, dla
G. pytam, czym dla ciebie jest ta oś? Zamyśliła się chwilę: Porządność. Pewne
zasady etyczne, którymi się kieruję i których staram się nie łamać.
To ciekawe, takie spojrzenie. Czym
jest oś naszych karuzeli? Czym się kierujemy w życiu? Pomyślmy…
19.03.2018r.