... |
HARMONIA
Gdy się wprowadziła, zmieniła mi wszystko. Z zamkniętymi
oczami mogłem wyciągnąć rękę i wziąć książkę, tę, którą właśnie miałem na
myśli. Teraz wyciągam dłoń, a tam jakaś obca książka. Nie moja. Wszystko
poprzestawiane! Koniec z czytaniem! Jak ja mogę teraz rozwijać się
intelektualnie w takich warunkach!? Ja jestem człowiekiem, który musi mieć
porządek. Nie znoszę, jak sztućce na stole
niepoukładane. Od razu tracę apetyt. I powinno być w odpowiedniej kolejności.
Wczoraj byłem w
restauracji, a tam dwa widelce po lewej stronie talerza. Polacy się uparli,
żeby nie jeść ryby nożem. No dobrze, niech mają, ale dlaczego te dwa widelce z
jednej strony ? Przecież ręce są po obu stronach. Bzdura! I od razu apetyt
zanika. Albo przychodzę do kogoś, a tam obraz krzywo wisi. No i jak ja mogę
prowadzić konwersację? Dławię się, duszę. Myślę tylko o tym, żeby gospodarz już
wyszedł do kuchni, czy ubikacji i żebym mógł podbiec do tego obrazu i wyrównać.
Albo jak, proszę ciebie, w nocy do toalety się udaję w
wiadomej sprawie, wracając przyzwyczajony jestem, rzucić okiem na zegar,
sprawdzić, czy jak zawsze to czwarta jest godzina. A tu staję i dębieję. Nie ma
zegara! Zniknął. Trzeba przedzierać się przez korytarzyk, wychylać głowę zza
kredensu, mrużyć dodatkowo oczy, bo gorzej widać z tej odległości. Co za męka.
I zaśnij tu z powrotem.
A teraz patrz, wino. Pani kelnereczka skądinąd urocza i
wykształcona ponad miarę, do każdego kieliszka nalała inną ilość tego trunku.
Jak ustawisz razem, nie ma dwóch kieliszków z tym samym poziomem. A ja, kochany
przyjacielu, lejąc z góry, nie przyglądając się nawet specjalnie, wceluję
dokładnie tak, że nie dostrzeżesz różnicy. Powiesz, praktyka. To prawda.
Czterdzieści lat aktywnego picia.
A zobacz, kropelka na obrusie. Wylało się winko miłej
panience. U mnie to niewyobrażalne. Patrz, jak to robię. Trzeba o tak podkręcić
zgrabnie i ani śladu.
Cóż, praktyka, precyzja i miłość harmonii.
7.1.2010r.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz