niedziela, 9 września 2012

WOLELI

...

WOLELI

            - Dzień dobry, przyglądam się, jak pan precyzyjnie dokładnie, co do centymetra zrywa te trawki. Tak ładnie to wygląda. To dla jakiegoś zwierzątka? Królika, świnki morskiej?
- Nie, kotki. Ona zjada takie trawki. Przyjdę, to od razu zje, całą garść.
- Rzeczywiście, taka mocna, ostra trawa. Ja dla mojej kotki hoduję papirus. Podobny do niej. Może też trochę zerwę. A w jakim wieku pana kotka?
- Już trzynaście lat ma.
- No, rzeczywiście, to staruszka.
- Przybłęda. Z podwórka ją wziąłem, taką małą znajdę.  Lubię koty. Potem takim dużym, czarnym się opiekowałem, ale ona nie dopuściłaby, żeby był w domu, więc zrobiłem mu posłanie w piwnicy, ale go otruli. Cały zesztywniał, nie dało się go odratować.
- Jak to otruli, może zjadł trutkę na szczury.
- Gdzie tam. Tamtej trutki to nawet szczury nie jedzą, kot tym bardziej by nie wziął.
- Myśli pan, że ludzie otruli, to straszne.
- Nie pamięta pani, ile było na naszym osiedlu kotów? Mnóstwo. Wiem, bo dokarmiałem. Teraz nie ma w ogóle. Powytruwali. Nie zauważyli, że koty polują na szczury. A teraz nie ma kotów, jest za to plaga szczurów.
- Woleli szczury…


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz