piątek, 14 marca 2014

MODLITWA

...


MODLITWA

Ojcze nasz któryś jest w niebie…
Codziennie wieczorem się modlę, Boże. Chcę zawsze wypełnić tą swoją powinność, porządnie zakończyć dzień. Nie jak jakaś świnia, co nie patrzy, że jesteś i tak trzeba, tylko żyje jak w chlewie.
Święć się imię Twoje…
Ale ja nie mówię do takiego Boga z kościoła katolickiego, to co się dzieje z tymi pedofilami w kościołach, to zgroza i świństwo. Tam sama obłuda i tylko złodziejstwo. Do Jehowy się modlę. Chociaż ja wiem, że Bóg jest jeden, ale to właśnie Świadkowie Jehowy byli najlepszymi ludźmi, jak byłam mała. Boże, jakie ja miałam dzieciństwo. Teraz to wiem, że ta moja matka nie miała nas siły kochać, jak nas tyle narodziła, ale wtedy strasznie chciałam być przytulona i nakarmiona, a nie tylko bita kablem od żelazka za byle co. Nawet jak weszłam do domu i zapomniałam powiedzieć, szczęść Boże, to zaraz pas, albo kabel szedł w ruch. Może dlatego ciągle się modlę? Nawet jak już nie chodzę do kościoła, ani nie jestem Świadkiem. Świadkiem Jehowy została moja matka. Jeszcze bardziej była okropna wtedy. Tylko o tym gadała bez przerwy. Ale te jej koleżanki były fajne. Głaskały i przytulały, poczęstowały kanapką.
Przyjdź królestwo Twoje…
Piętnaście lat miałam, jak odeszłam z domu, od razu na głęboką wodę. Nikt się mną nie interesował. Uczyłam się w technikum, mieszkałam na stancjach z siostrą. Boże, tylko ta modlitwa wieczorna mnie trzymała chyba przy życiu, bo siostra miała mnie w dupie. Śliczna była, ale co z tego? Chłopaki, balangi, alkohol. Wszystko zmarnowała, co miała. A ja zaraz z tym głupim Stefanem się zadałam. Ledwo zdałam maturę, wyszłam za mąż. I po co? Żeby, łajdak mnie bił i poniżał, jakbym mało miała tego w domu rodzinnym. Ale w końcu po dwudziestu latach zostawiłam go i odeszłam, nawet czterdziestki nie miałam, za to dwoje dzieci na utrzymaniu, bo te nędzne alimenty co mogły wnieść do budżetu domowego?
Bądź wola Twoja…
No i chyba wyjdę za Jacka. Jedenaście już lat jesteśmy ze sobą, a on nagle, że chce się żenić. A tak się upierał, że nie przez ten cały czas. Chyba zazdrosny się zrobił, czy co. To prawda nikt mi nie daje mojej pięćdziesiątki, ledwo o czterdziestkę mnie podejrzewają. A on coraz starszy niestety. Ale machnę się za niego. W końcu jak go poznałam, wszystko zaczęło się zmieniać. Był dla mnie nie tylko kochankiem cudownym, ale także trochę ojcem, którego nigdy nie miałam. Przecież gdyby nie mówił, jesteś mądra, świetnie sobie poradzisz, czy miałabym teraz ten zakład krawiecki? Niby tylko krawcowa, a przecież i projektantka, uwielbiam to, co robię.
Tako w niebie, jak i na ziemi….
Do Turcji jedziemy za tydzień. Pół Europy już zwiedziliśmy. Boże, jak pięknie było. Wszystkie zdjęcia mam na facebooku, możesz zobaczyć. Co ja gadam, przecież Ty wszystko widzisz. No i dzięki Jackowi zobaczyłam i przeżyłam tyle. Szkoda, że go wcześniej nie spotkałam. Ale teraz też dobrze. Zrobimy wesele, ubawimy się.
Chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj…
Zupełnie nieźle prosperuje mój zakład, nawet chciałabym zatrudnić jeszcze jedną krawcową. Dałam zgłoszenie do Urzędu Pracy. Niby takie bezrobocie, a nikt od dwóch tygodni się nie zgłosił. Jak masz Boże możliwość, zrób coś z tym.
I odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom.
Mama ma teraz dziewięćdziesiąt trzy lata. Opiekuje się nią siostra, która nigdy nie wyszła za mąż. Dzwoniłam do niej w zeszłym tygodniu, że może przyjadę, a ona, a daj sobie spokój. Jesień się zaczyna, po co będziesz się męczyć. I tak to kilka lat już trwa. Nie zachęca. Mama umrze, nie pożegnam się. Pięcioro nas zostało z ośmiorga. A z tymi, co są, też nie mam za dużego kontaktu. Jakoś nie bardzo umieliśmy się kochać. Nie miał nas kto nauczyć. Ale ja to wyszłam ostatecznie zupełnie nieźle. Wychodzę za Jacka, mam z czego żyć.
I nie wódź nas na pokuszenie…
Szkoda tylko, że Agnieszka nie umie tego docenić. Mówię jej, żebyś ty miała takie dzieciństwo jak ja, gdzie głodno, chłodno i bito. A ona, mama, teraz inne czasy. Ma dwadzieścia lat i żadnych konkretnych zainteresowań. A tak bym chciała zostawić jej zakład. Żeby tylko mnie babcią nie zrobiła. Dobrze, Boże? Pomyśl o tym…
Ale nas zbaw ode złego…
I żeby Grześ zdał bez kłopotów do następnej klasy.
Amen

4.1.2013r.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz