czwartek, 4 grudnia 2014

EUROPEJCZYCY

...


EUROPEJCZYCY

- No to jesteśmy ze wszystkich stron Polski- powiedziała Ewa, moja przyjaciółka, z którą po raz pierwszy wybierałam się do sanatorium. Przeżywałyśmy to obie bardzo. Podróż były daleka, z przesiadkami i bałyśmy się na przemian to wielgachnych bagaży do niesienia, to żeby pociągi z autobusami się zgrały, no i żeby  tam, dokąd jedziemy, wszystko odbyło się miło i harmonijnie.
Teraz siedziałyśmy w przedziale w eleganckim (naprawdę!) pociągu do Wrocławia i rozsyłałyśmy uśmiechy sympatycznych, starszych pań. A tu ten młody człowiek, jasny, pogodny, co nam tak ładnie poustawiał wielkie walichy na półkach powiedział z powagą:
- A ja nie z Polski. Z Grecji przyjechałem rok temu, w której się urodziłem.
O, zaciekawiłyśmy się serdecznie. Ewa ucieszyła się i o swoich wakacjach w Salonikach dziesięć lat temu się rozmarzyła, a on, że nie, że w Salonikach to tylko raz był, a w ogóle to z Aten pochodzi i Ateny najbardziej kocha. Ale teraz jest tutaj, bo rodzice pracę znów mają w Polsce i wrócili, a on z nimi i że liceum kończy.
No to my zaraz zasypujemy go pytaniami, o wrażeniach po przyjeździe.
- Zimno, zimno tutaj- mówi- tam przez dziewięć miesięcy w roku ponad trzydzieści stopni, a tu, wiadomo.
- A ja znam trzy słowa o grecku, znów ucieszyła się moja wykształcona przyjaciółka- Alfa, beta i gamma!
Zostało to zaaprobowane uśmiechami, a potem jeszcze rozmowa się ze znajomości greckiego rozwinęła, bo więcej tych liter alfabetu się znalazło i jeszcze imiona bogów greckich, które on dyskretnie wymawiał z tamtejszą intonacją.
- Niech pan nam jeszcze opowie, jakie wrażenie robią na panu Polacy, czym się różnią od Greków- indagowałyśmy go z zaciekawieniem.
- Tak, Polacy- potwierdził nasze przypuszczenia- narzekają, są pesymistyczni, trudni w codziennym kontakcie, Grecy, co u nich bardzo lubię, nie spieszą się, bawią, są niesamowicie serdeczni. Żyją bardzo długo i powoli. Taki Grek siądzie sobie w swojej ulubionej tawernie przy filiżance espresso i będzie ją popijał do wieczora, zagadując wszystkich, jacy się pojawią.
Rozmarzył się chłopak. Widać było, że tęskni za miejscem, w którym się urodził. Patrzyła na niego młodziutka dziewczyna siedząca naprzeciwko. Ich ręce i włosy, no i nogi co chwila splątywały się w tym, widać było, że świeżym zakochaniu. Wsłuchiwała się w jego wszystkie odpowiedzi z jakąś dumą i zachwytem.
- A jakie plany na przyszłość? – zapytałam dydaktycznie.
A on zaraz o swoich marzeniach o lataniu, że pilotem chciał tak bardzo być, ale mu jakieś ciśnienie skoczyło wysokie i zabroniono, mówił z goryczą, więc musi zmienić plany i teraz będzie czekał na znaki, które mu powiedzą, co dalej.
- Czy w Polsce ma pan zamiar, zostać?- spytała Ewa- bo wy Europejczycy nie czujecie teraz potrzeby trzymania się jednego miejsca.
- Wy, Europejczycy- powtórzyłam radośnie- jaka piękna kategoria ludzi. Taką otwartość i szerokość horyzontów znamionuje.
- W Polsce nie chcę zostać, to wiem. Myślę o Skandynawii potem. W Polsce- nagle spochmurniał- przygnębia mnie ten ogromny brak tolerancji, ksenofobia, ciągła nienawiść do Niemców, homofobia. Nawet w rozmowach z kolegami z klasy to dostrzegam. To nie mnie dotyczy, ale tak ogólnie, w najmniej spodziewanych momentach wyłazi. Bardzo mi się to nie podoba. Okropnie przykre. W Grecji tyle mówiło się o konfliktach Greków z Turkami, ale teraz zupełnie tego nie czuć. A u młodych Greków w ogóle nie ma śladu.
Westchnęłam z boleścią. Zachmurzyłam się. Też boli mnie to zawężenie umysłowe niektórych moich rodaków.  
- Ale- pocieszyłam wszystkich zaraz optymistycznie- my z moją przyjaciółką naszą serdeczną otwartością rozbijamy te stereotypy, akceptujemy wszystkich w ich barwności i uczymy tego innych.
- A poza tym- dodała Ewa- kiedy odwiedzają nasz kraj tacy młodzi Europejczycy jak pan, poszerza się pole świadomości młodych Polaków.

30.04.2014

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz