... |
EUROPEJCZYCY
-
No to jesteśmy ze wszystkich stron Polski- powiedziała Ewa, moja przyjaciółka,
z którą po raz pierwszy wybierałam się do sanatorium. Przeżywałyśmy to obie
bardzo. Podróż były daleka, z przesiadkami i bałyśmy się na przemian to
wielgachnych bagaży do niesienia, to żeby pociągi z autobusami się zgrały, no i
żeby tam, dokąd jedziemy, wszystko
odbyło się miło i harmonijnie.
Teraz
siedziałyśmy w przedziale w eleganckim (naprawdę!) pociągu do Wrocławia i
rozsyłałyśmy uśmiechy sympatycznych, starszych pań. A tu ten młody człowiek,
jasny, pogodny, co nam tak ładnie poustawiał wielkie walichy na półkach
powiedział z powagą:
-
A ja nie z Polski. Z Grecji przyjechałem rok temu, w której się urodziłem.
O,
zaciekawiłyśmy się serdecznie. Ewa ucieszyła się i o swoich wakacjach w
Salonikach dziesięć lat temu się rozmarzyła, a on, że nie, że w Salonikach to
tylko raz był, a w ogóle to z Aten pochodzi i Ateny najbardziej kocha. Ale
teraz jest tutaj, bo rodzice pracę znów mają w Polsce i wrócili, a on z nimi i
że liceum kończy.
No
to my zaraz zasypujemy go pytaniami, o wrażeniach po przyjeździe.
-
Zimno, zimno tutaj- mówi- tam przez dziewięć miesięcy w roku ponad trzydzieści
stopni, a tu, wiadomo.
-
A ja znam trzy słowa o grecku, znów ucieszyła się moja wykształcona
przyjaciółka- Alfa, beta i gamma!
Zostało
to zaaprobowane uśmiechami, a potem jeszcze rozmowa się ze znajomości greckiego
rozwinęła, bo więcej tych liter alfabetu się znalazło i jeszcze imiona bogów
greckich, które on dyskretnie wymawiał z tamtejszą intonacją.
-
Niech pan nam jeszcze opowie, jakie wrażenie robią na panu Polacy, czym się
różnią od Greków- indagowałyśmy go z zaciekawieniem.
-
Tak, Polacy- potwierdził nasze przypuszczenia- narzekają, są pesymistyczni,
trudni w codziennym kontakcie, Grecy, co u nich bardzo lubię, nie spieszą się,
bawią, są niesamowicie serdeczni. Żyją bardzo długo i powoli. Taki Grek siądzie
sobie w swojej ulubionej tawernie przy filiżance espresso i będzie ją popijał
do wieczora, zagadując wszystkich, jacy się pojawią.
Rozmarzył
się chłopak. Widać było, że tęskni za miejscem, w którym się urodził. Patrzyła
na niego młodziutka dziewczyna siedząca naprzeciwko. Ich ręce i włosy, no i nogi
co chwila splątywały się w tym, widać było, że świeżym zakochaniu. Wsłuchiwała
się w jego wszystkie odpowiedzi z jakąś dumą i zachwytem.
-
A jakie plany na przyszłość? – zapytałam dydaktycznie.
A
on zaraz o swoich marzeniach o lataniu, że pilotem chciał tak bardzo być, ale
mu jakieś ciśnienie skoczyło wysokie i zabroniono, mówił z goryczą, więc musi
zmienić plany i teraz będzie czekał na znaki, które mu powiedzą, co dalej.
-
Czy w Polsce ma pan zamiar, zostać?- spytała Ewa- bo wy Europejczycy nie
czujecie teraz potrzeby trzymania się jednego miejsca.
-
Wy, Europejczycy- powtórzyłam radośnie- jaka piękna kategoria ludzi. Taką
otwartość i szerokość horyzontów znamionuje.
-
W Polsce nie chcę zostać, to wiem. Myślę o Skandynawii potem. W Polsce- nagle
spochmurniał- przygnębia mnie ten ogromny brak tolerancji, ksenofobia, ciągła
nienawiść do Niemców, homofobia. Nawet w rozmowach z kolegami z klasy to
dostrzegam. To nie mnie dotyczy, ale tak ogólnie, w najmniej spodziewanych
momentach wyłazi. Bardzo mi się to nie podoba. Okropnie przykre. W Grecji tyle
mówiło się o konfliktach Greków z Turkami, ale teraz zupełnie tego nie czuć. A
u młodych Greków w ogóle nie ma śladu.
Westchnęłam
z boleścią. Zachmurzyłam się. Też boli mnie to zawężenie umysłowe niektórych
moich rodaków.
-
Ale- pocieszyłam wszystkich zaraz optymistycznie- my z moją przyjaciółką naszą
serdeczną otwartością rozbijamy te stereotypy, akceptujemy wszystkich w ich
barwności i uczymy tego innych.
-
A poza tym- dodała Ewa- kiedy odwiedzają nasz kraj tacy młodzi Europejczycy jak
pan, poszerza się pole świadomości młodych Polaków.
30.04.2014
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz