poniedziałek, 19 października 2015

JUBILEUSZ KASI

...


JUBILEUSZ KASI

Robin Williams na ekranie przykucnął między ławkami, żeby zaintrygowanym chłopakom powiedzieć, czym  jest poezja. Chłopcy teraz dowiadywali się rzeczy, które niejednemu z nich zmieniły życie.   Nie dlatego ją czytamy, bo jest ładna, a dlatego, że wyraża nasze człowieczeństwo. I o życiu jako spektaklu jeszcze mówił, który niech trwa.
            „Stowarzyszenie umarłych poetów” - uwielbiam ten film. Ponad dwadzieścia lat temu nagrałam go, żeby potem oglądać z moimi uczniami. A teraz siedziałam na widowni w Spichlerzu i patrzyłam jak Kasia Kokot-Góra zaczyna od tego fragmentu swoje przemówienie. Jej słowa dotyczyły drogi do religii Bahai. Słuchałam ze wzruszeniem tej opowieści. Patrzyłam na piękną, młodą kobietę. Delikatną, a jednocześnie silną i mocną. Mówiła o swoim dzieciństwie, poszukiwaniach, pierwszych wierszach i rozterkach młodej duszy. Wspominała nauczycieli i podróże. Ale przede wszystkim opowiadała o swoim odkryciu religii Bahai, w której znalazła odpowiedzi na dręczące pytania, ukojenie, sens życia i mnóstwo radości.
Bo to religia pogody, miłości i tolerancji. Kłania się wszystkim wielkim prorokom, od Zaratustry przez Buddę do Chrystusa. Przygarnia wszystkich z miłością, nikogo nie wyróżnia, nikogo nie odrzuca. Widzi postęp ludzkości i dąży do pokoju na świecie. Nie straszy grzechem, przyciąga radością i miłością.
Patrzyłam na zdjęcie ze śliczną twarzą naszej wspólnej przyjaciółki Ester Bayaton, Filipinki,  która uczyła angielskiego w naszej szkole. Wspominałam ją razem z Kasią, jej ulubienicą. Pamiętam, jak Ester przychodziła do mojej biblioteki dopytując się o małą, jak potem opowiadała o jej recytatorskich zdolnościach. Cieszyłam się ich przyjaźnią. A teraz ona mówi o wierszu, którego uczyła ją anglistka, a który okazał się właśnie modlitwą bahaicką.
Mieszkałyśmy obok siebie, więc często spotykałyśmy się i wysłuchiwałam historii o kolejnych etapach życia Kasi. Przypomniałam sobie też jej pracę magisterską, z której dowiadywałam się o zasadach, historii, rozpowszechnieniu na świecie tej religii.
Serdeczne  to było spotkanie. Najpierw posłuchaliśmy dobrych słów o miłości, a szczególnie tej małżeńskiej państwa Kokotów, potem ich przyjaciele śpiewali pieśni, oglądaliśmy przedstawienie zainscenizowane na podstawie legendy o boskim świetle lampy, a wykonanym przez najmłodsze pokolenie, wysłuchaliśmy krótkiego wykładu o głównych zasadach religii. Był też  saksofonista i mały Antoś jeszcze w brzuchu mamy, która bahaickie sentencje czytała. Całość prowadził pan Szymon, mąż Kasi.
Dobrze pobyć z ludźmi, którzy kochają, mają otwarte serca, radość, tolerancję i mnóstwo wiary w lepsze jutro.

18.10.2015r.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz