rys.Monika Stępień |
MRÓZ W BASENIE
Taki
drut na przykład. Kolczasty, zardzewiały drut. Jak się na niego patrzy, to się
robi coś okropnego w środku. Nie da się tego opowiedzieć, co to jest, bo nie ma
na to słów. To się dzieje. Albo łyżka wazowa. Jak się myje w ciepłej wodzie z
płynem do naczyń, jest śliska, obła, wypukła i ta wypukłość znów coś robi.
Dotykasz dłońmi, wypełniasz je łyżką, a w środku masz… No właśnie, nie da się
tego opisać.
To
tak jest ze zmysłami. Nie można wybrać najważniejszego. Wszystkie ważne. Wzrok,
bo drzewa, książki, niebo, zwierzę, ukochany. Słuch, bo szum, świergot, muzyka,
ważne słowa. Węch: deszcz, zupa, kwiat, sierść mokrego psa i piżama miłego.
Smak: jesz sorbet malinowy i zupę pomidorową, długopis, jak piszesz albo
jeszcze lepiej ołówek, ten to dopiero smakuje. A jego usta! Dotyk. Małe dziecko
i skóra staruszki, kora drzewa, jego włosy, kamienie. I jak tu wyodrębnić
najważniejszy? Wszystkie najważniejsze.
Ale
wspomnienie najwcześniejsze to pojawia się jej z dotykiem. Ma trzy albo cztery
lata. Pięciu jeszcze nie. Mieszkają wtedy w pięknym parkolesie w poniemieckich,
pokoszarowych budynkach. Z jednej strony budynki Domu Dziecka, a z drugiej
strony domów z mieszkaniami dla rodzin nauczycieli i wychowawców basen. Latem
jest w nim woda, a zimą mróz. Dzieciaki pobiegły pobiegać w basenie. Najpierw
trzeba zejść po wysokich schodkach trzymając się mocno w ślizgających się
rękawiczkach z jednym palcem tych kabłąkowatych poręczy, co zawsze są przy
takich schodkach. Potem się biega i krzyczy, a jeszcze potem już jest zimno i
się strasznie chce wracać do domu. Wtedy
trzeba z powrotem wejść na górę. Tylko że rękawiczki zamarzły i chociaż
robione z trzech nici, chyba przez ciotkę, mama nie miała czasu, to to te
rękawiczki już nie chronią przed zimnem, bo same są z mrozu i pamięta się całe
życie, jak bardzo bolały malutkie skostniałe z zimna dłonie. Jak nie można było
się wciągnąć na tych poręczach i łzy zamarzały na trzy, albo czteroletnich
policzkach. Dotyk nie był dobry tutaj. Bolał.
Potem
w domu raban. Malutkie rączki najpierw do miski z zimną wodą, to pamięta, że
tak mama zrobiła. Najpierw zimna. I jak trochę odtajały, to cieplejsza.
Niedobry, bolesny dotyk. Takie wspomnienie.
29.07.2015r.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz