poniedziałek, 14 listopada 2016

ROSZPUNKA

...


ROSZPUNKA

Opowiadała o włosach Roszpunki. Sama krótko obcięta, z jednej strony modnie wygolona. Pytałam ją o ulubioną baśń i ta Roszpunka się pojawiła. Że włosy, długie, bo potrzebne do tego, aby zła czarownica, która ją trzymała w wieży, mogła swobodnie wchodzić na sam szczyt bez schodów. No, a potem i królewicz oczywiście. Bo to tak jest, że jeśli kochamy jakąś opowieść i wracamy do niej, to często bywa ona symbolem naszego życia. I ta śliczna, młodziutka dziewczyna na moje pytanie, jak ma się ta baśń do niej, natychmiast zaczyna opowiadać o sobie jako  Roszpunce. Tej zamkniętej w wieży ograniczeń
 Bo tata taki był. Ciągle niezadowolony, dokładnie określał, jak powinna postępować. Grzeczna, uprzejma, posłuszna, żadnego własnego zdania. A sam, co zrobił? Odszedł, zostawił mamę z dwoma córeczkami. A ona, dwunastoletnia, musiała zająć się młodszą Anielką, dorastając w przyspieszonym tempie. No tak, takiej dojrzałości, mądrości nie zdobywa się przy grach komputerowych i deliberując nad kolorami i wzorami na paznokciach. Patrzyłam na nią z radością. Moja najmłodsza przyjaciółka. Różni nas prawie pięćdziesiąt lat, a  tyle mamy wspólnego! Jest w niej pasja i pragnienie działania. Pisze wiersze. Dotyka w nich cierpienia świata, czuje je i nie zgadza się na nie. Chce, żeby było lepiej. Uczy swoje podopieczne w zastępie harcerskim twórczego, aktywnego postrzegania życia. Wymyśla zabawy i gry, ciągle niespokojna, spragniona działania. Śliczna, mała Roszpunka.
Jak ona, mówi, myślałam, że to czego chciał ode mnie tata, to prawa, którym trzeba się poddać bezwzględnie. A ja taka przecież nie byłam, jak on chciał. Ta wieża, którą mi wybudował, to nie jest prawdziwy świat. Wydostałam się z niej i mogę wreszcie być sobą. Pomaga mi w tym mój książę. On się też wdrapał do mojej wieży, chociaż to ja musiałam mu spuścić warkocz, bo sam by nie śmiał tu wejść.
Opowiada mi teraz o swojej ślicznej, tak młodziutkiej miłości. Kocha w nim to, że jest tak inteligentny i mądry. Śmieje się, że czasem niepewny siebie. W świecie nastoletniego pozoru i blichtru walory intelektu nie są wysoko cenione. Ale dla niej to właśnie najważniejsze.
Tak się cieszę, że cię znalazłam, mała Roszpunko, w tramwaju numer 101, na trasie z Wysokiej Bramy do ulicy Kanta.

26.06.2016r.

2 komentarze:

  1. Śliczna opowieść

    OdpowiedzUsuń
  2. I znów przysiadła się do Ciebie Opowieść, a Ty ją przygarnęłaś, nakarmiłaś, ogrzałaś. Piękna ta Twoja Roszpunka i pięknie obdarowałyście się nawzajem.

    OdpowiedzUsuń