poniedziałek, 6 marca 2017

CIAŁO

ciało


CIAŁO

Nie chcę już być z tobą. Rozstajemy się. Poszukam sobie jakiegoś lokum. Doskonale pamiętam, że nasze mieszkanie jest twoje. Wyprowadzę się. Zabieram Justysię i odchodzę. Nie krzycz tak, przecież możemy rozmawiać. Ja słyszę. Słyszę, jak mówisz, że za mało się tobą zajmowałam. Wiesz, to prawda, od kiedy mała się urodziła, zauważyłam, jak rośnie w tobie rozpaczliwa zachłanność na bycie ze mną. Wtedy, gdy miała kolkę, a ja się słaniałam na nogach ze zmęczenia, gdy poszłam wreszcie do pracy, a ty jak rozmarudzone dziecko ciągle się łasiłeś i złościłeś na mój brak czasu. Cholera, przecież to było wspólne życie, nasza rodzina. A nie ja i dwoje dzieci. Bo zachowywałeś się jak mały, rozkapryszony chłopczyk.
Mówisz, że mniej cię kochałam? Byłeś moim światem, kretynie, największą miłością życia. Pamiętasz nasze początki w Irlandii? Praca od rana do nocy, obskurny ciasny pokoik u tamtej skąpej sekutnicy i naszą miłosną euforię. To mój najpiękniejszy czas. Ledwo mieściliśmy się z naszymi tęczowymi skrzydłami w tej ciasnocie, bo rosły nam z dnia na dzień coraz większe, mimo kłopotów tak się kochaliśmy.
Nie podchodź do mnie, nie wyciągaj rąk. Nie zniosę twojego dotyku. Odchodzę, słyszysz? Dosyć mam obelg, wypominania i lekceważenia tego, co robię. No co tak patrzysz! Że nie lekceważyłeś? W końcu przestałam ci pokazywać moje teksty, wszystko, o czym piszę, krytykujesz i ośmieszasz. A ja mówię o ważnych rzeczach! Przedszkola, molestowanie kobiet, przemoc w szkole, to nie są błahe rzeczy! Uważasz, że tylko wojny i mecze są godne uwagi. Nie byłoby wojen, cholera, gdyby nie tacy faceci jak ty.
Nic nie mów, już wystarczająco dużo głupot powiedziałeś. Odchodzę, nie będę cię więcej słuchać. Zawsze uważałeś, że tylko ty się liczysz w tym związku. No dobrze, nie zawsze. Kiedy byliśmy we dwoje, byliśmy równoprawni, ale gdy mała się pojawiła, natychmiast sceny zazdrości. Wiem, że ją kochasz. Ale myślisz, że jak wyzywasz jej matkę, to nie uczysz jej pogardy? Przecież ona się dowiaduje, że kobietami trzeba pomiatać. Jak ona może żyć w takim rozdarciu – kochany tatuś największym dręczycielem matki. Ty wiesz, idioto, co ta ośmiolatka powiedziała mi wczoraj? Mamusiu, rozwiedź się z tatusiem, bo on jest dla ciebie niedobry. Dlatego odchodzę. Nie mogę dłużej.
Płaczesz teraz, co? Ale ja nie jestem w stanie już ci przebaczać. Nic nie zostało we mnie. Udręczyłeś mnie.
A kiedy dowiedziałam się o tych kobietach, moje ciało przestało czuć cokolwiek oprócz zgrozy. Nawet twoja kurtka w przedpokoju napawa mnie wstrętem, nie mogę na nią patrzeć, nie dotknęłabym jej za żadne skarby. Że nie chciałam się z tobą kochać? A co było najpierw? Kiedy przestałam chcieć, pomyślałeś? Moje ciało poczuło te kobiety w tobie. Dla ciebie to tylko seks. Tylko. Ale to ciało już ciebie nie pragnie. Ono szybciej wiedziało ode mnie o wszystkim. Twój seks z kim innym zabił w nim wszystkie pragnienia. Moje ciało nie jest w stanie się na ciebie ponownie otworzyć. Już nie.

6.11.2015r.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz