WSTYD
O wstydzie dzisiaj
piszę. A jak mam napisać, to pytam. Kobiety będę pytać, bo mam tylko jedną
stronę, nie zmieszczą się już mężczyźni.
A. lat trzydzieści
sześć: Kiedyś kolega mi powiedział, że
wstyd to najbardziej destrukcyjne uczucie. Wyjść z gołym tyłkiem na ulicę to
wstyd, a inne sprawy należy oswoić i zaakceptować. Podobnie B.: Pod tyloma niszczącymi uczuciami kryje
się wstyd, gdy go zobaczyłam, zidentyfikowałam, zaczęłam uwalniać się od
cierpienia. O, to pozytywne spostrzeżenia, myślę. Ale jak wstyd kształtuje
nasze postrzeganie siebie? Jak to się dzieje, czego się wstydzimy, co nas
dręczy?
Jak wyglądam, mówi C.
Mama szyła mi brzydkie, mdłe sukienki, które zasłaniały ręce, dekolt, kolana.
Wstydziłam się siebie, czułam oceniające spojrzenia innych. I jeszcze swojej
nieporadności, bo wytykano mi niezręczność językową, brak wiedzy. Ciągle, choć
minęło tyle czasu, przejmuję się i drżę, jak wypadnę, szczególnie przy
publicznych wystąpieniach, a mam ich sporo.
A D. czego się
wstydzi? Swojej seksualności. Takich potrzeb nie powinna mieć żadna porządna
dziewczyna, a jak ma i je realizuje, to jest po prostu rozpustną dziwką.
Mężczyzna może, ale kobieta nie. A teraz D. ma 58 lat i w kilka lat po
rozwodzie poznała mężczyznę, z którym poszła do łóżka. No jakże, na co mam czekać, na co się oglądać, myśli. Już nie
ogarnia jej wstyd, który tak hamował jej żywiołowość i pragnienia w młodości.
Śliczna E. ma
czternaście lat i chodzi na zajęcia w Akademii Nauki. Przestała się wstydzić,
bo mówiono jej tam o cechach osobowości i poznała swoje. Pozytywne i negatywne.
Wie, na których ma bazować, a lenistwo, które czasem ją dopada, to jej
najgorsza wada, stara się przezwyciężyć, panuje nad nim. Taka mała, a tak
mądra.
Natomiast F. ma synka
z ADHD. Wiecie, co się dzieje, gdy wchodzą do sklepu, kina, przychodni? Mały
porusza się z prędkością światła, dotykając wszystkiego i wszędzie włażąc. Ona
już nie ma siły tłumaczyć, zresztą nie zawsze się da. I te wszystkie
spojrzenia, sarkania, uwagi, naprawdę umiera ze wstydu. A więc czasem wstydzimy
się za innych, szczególnie tych bliskich, a może raczej swojej bezradności.
Pytam także moją
synową, terapeutkę-seksuolożkę: Czego
wstydzą się twoi pacjenci? Wstydzą się braku potencji, oziębłości płciowej,
ale także bezpłodności. Wstydzą się swoich postępków, na przykład kompulsywnego
korzystania z usług prostytutek, choć w domu dobra żona. Uczuć się wstydzą.
Zazdrości – koleżanka ma takie piękne piersi,
figurę, a ja taka niedoskonała, powinnam cieszyć się nią, a zazdroszczę.
Miłości niepotrzebnych i nietrafnych fascynacji.
A na koniec pytam
przyjaciółkę, poetkę i filozofkę. A ona wstrząsa mną – tak wyzwalającą się ze
wstydu – bolesną konkluzją. Przyszła epoka bezwstydu. Teraz już niczego się nie
musimy wstydzić: ani podłości, ani nieuczciwości, ani kłamstwa, ani
złodziejstwa, ani mówienia plugawych słów, ani chamstwa czy okrucieństwa. Nawet
się tym szczycimy. I coraz straszniej jest nam tu na tym świecie bez wstydu.
Może warto przywrócić wstyd do łask.
1.05.2017
Haniu, jak zwykle - prosto, prosto, przejmująco prosto w w sedno i w serce :-)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńPamiętam Panią jeszcze z trzydziestki...kiedy byłam uczennicą...czasem widuję Panią w autobusie...teraz 'przypadkiem' wpadłam na 'trop' Pani twórczej działalności...jest Pani jedną z najbardziej pamiętnych (nielicznych) osób w moim życiu. I z tego co wiem, nie tylko moim... żyje Pani w takim świecie zupełnie innym, w którym żyją jacyś wyjątkowi zupełnie ludzie...i który działa na mnie jak magnez. I te teksty są właśnie z tego Pani świata, który takim właśnie pamiętam...
OdpowiedzUsuń