... |
JAK
MOJA WNUCZKA URATOWAŁA MI ŻYCIE
Opowiem wam dzisiaj, jak moja wnuczka
uratowała mi życie.
Jej rodzice wyjechali na długi,
czerwcowy weekend do Mediolanu, a ja pędem do Poznania, żeby moim wnuczętom
zapewnić uwagę, radość i miłość. Nie było to łatwe, bo babcia w tym
elektronicznym, pozbawionym w wolnych dniach żywych rówieśników świecie, nie
jest największą atrakcją. Wymyślanie czegoś ciekawszego od Minecrafta i bycie nieprzerwanie
pieskiem, kotkiem i chomiczkiem z tłumu zabaweczek Jagusi było dużym wyzwaniem.
Wrócili. Wycałowani i ukochani,
rozpakowali prezenty, zjedli naleśniki usmażone, tak, tak, przez córeczkę i
zasiedli przed telewizorem razem z rodziną, aby obejrzeć zdjęcia z Mediolanu.
Siedzieliśmy jak zaczarowani urodą tych niezwykłych miejsc. Tylko Tobiaszek
wstawał co chwila i gdzieś wychodził. Okazało się, że nabijał sobie kroki do
krokomierza, który dostał od rodziców w prezencie. Robiłyśmy zakłady, ile tych
kroków zrobi. Wygrała Jagienka ze swoim tysiącem, przebijając mamę z pięciuset
i skromną babcię z trzystu krokami.
A jak to było z tym uratowaniem?
Kiedy mężczyźni poszli pobiegać,
zostałyśmy we trzy. Wtedy Jagienka przysunęła się do mamy i powiedziała bardzo
poważnie:
– Wiesz, mamusiu, Tobiasz siedział
przed komputerem chyba dziesięć godzin dziennie. Ale to nie była wina babci,
tylko jego.
– No tak, jego – odpowiedziała moja
synowa niezbyt radosnym głosem.
Jagusia odwróciła się w moją stronę
i powiedziała uspokajająco:
– Widzisz, babciu, nie było się
czego bać.
Najpierw oniemiałam, a potem
przypomniałam sobie, jak dwa dni wcześniej zupełnie już zdesperowana,
krzyknęłam do wnuka:
– Jak nie odejdziesz od tego
komputera, twoja matka mnie w końcu zabije!
22.06.2017r.
Cudne, Haniu :-) Cudne.
OdpowiedzUsuńWnuki to szczere dzieciaki. Kiedyś spotkaliśmy się po jakichś 2-3 miesiącach niewidzenia (oni w Krakowie, ja w Olsztynie) i młodszy Wiktorek (wówczas może ze 4 lata) zawołał na mój widok: dziadku, tak długo cię nie widziałem, że myślałem, że umarłeś.
OdpowiedzUsuńAdam Bartnikowski
Cieszę się, że jesteś :)
OdpowiedzUsuń