... |
NAJWAŻNIEJSZE
Najważniejsze
jest to, żeby się wzajemnie zobaczyć, usłyszeć. I mówić do siebie, do cholery.
Kobiety i mężczyźni zupełnie się nie znają. Zrozumieć siebie nawzajem to wielka
sztuka. Naprawdę niełatwa, ale warto walczyć. Rozmawiać i słuchać. Tego
drugiego nie tylko siebie. Tylko dzięki temu związki mogą przetrwać.
Partner,
ojciec, kochanek to trzy funkcje, które spełnia mężczyzna. I starczy. To dużo,
naprawdę. Ale kobiety są nienasycone. Chcą coraz więcej i więcej, wypełnić
wszystko, zabrać facetowi uczucia myśli, powietrze. Oczywiście są tacy, którzy
dają się wchłonąć. Nie mówię, są takie związki. Wtedy faceta w zasadzie nie ma,
zostaje przerobiony na część kobiety. Niektórzy się opancerzają. Zamykają myśli
i uczucia. Kobiety próbują się dostać do środka i walą bez sensu w te pancerze.
A trzeba po prostu słuchać. Dowiadywać
się, kim on jest. Nie dostosowywać partnera do siebie, ale go poznawać.
Ale nie.
Przez kilkadziesiąt lat tworzą w swoich mózgach kalcedony poglądów na temat tej
drugiej osoby. A potem się dziwią na starość, że nie ma żadnego porozumienia.
Wiedzą o sobie po prostu bzdury.
Teraz się
mówi, że jest gorzej, że związki nietrwałe. A ja myślę, że nie w tym problem.
Nietrwałe są dlatego, że ludzie szybciej od siebie odchodzą, bo gdy kryzys, nie
trzymają ich żadne normy społeczne. Opinie innych, kościoły, rodzina. Nie czują
tej presji, są wolniejsi. Ale przecież nie byłoby aż tylu rozstań, gdyby
wzajemne oczekiwania opierały się nie na złudnych wyobrażeniach, a na
prawdziwej wiedzy o sobie wzajemnie.
Kobiety
chciałyby, żeby faceci wszystko im mówili, a to bzdura. Gdyby wiedziały, co oni
myślą, wszystkie związki natychmiast by się rozpadły. O czym myślą faceci? O
tym, że chcą się kochać ze wszystkimi kobietami na świecie w wieku od
siedemnastu do dwudziestu pięciu lat. No i co na to kobiety? Nie mówi się
takich rzeczy.
Teraz
normalny mężczyzna, który wchodzi w
stały związek daje się doić. Tak się o nim mówi. Wraca utytłany po dziesięciu
godzinach pracy do domu i zaczyna opiekować się dziećmi, zmywać, prasować,
sprzątać. Koledzy się śmieją, że doi go baba i że życie za nim. A wolni przy
forsie idą do klubu i mają każdą, która się podoba. A jak kasy nie ma, to szuka
pięć lat starszej i daje się utrzymywać. Takie fakty, takie życie. Skończcie z
tymi złudnymi oczekiwaniami, trzymajcie się rzeczywistości, a nie będziecie
takie nieszczęśliwe. Zaręczam.
8.07.2012r.
Drogi Panie. W imieniu wszystkich kobiet dziękuję za bezcenne rady. Nie rozumiem tylko, jak można wymagać od kobiet, aby chciały słuchać i poznać prawdę o mężczyźnie, jednocześnie zarzucając im, że chcą słuchać i poznać prawdę o mężczyźnie.
OdpowiedzUsuńPo drugie, nie rozumiem, dlaczego kobieta wracająca po 10 godzinach z pracy i wykonująca wszystkie czynności domowe robi to, co powinna, a robiący to samo facet "daje się doić".
Po trzecie, proszę o radę, w jaki sposób mam "trzymać się rzeczywistości": pozwalając się "mieć" każdemu w klubie, utrzymując lenia czy też sama zaharowywać się na śmierć, nie pozwalając facetowi ruszyć palcem? Wszystkie trzy drogi są kuszące i nie wiem, którą wybrać.
Po czwarte, mam nadzieję, że nie jest Pan w stałym związku. Nie radzę wchodzić. Z całego serca życzę Panu, aby do końca życia było Pana stać na "mienie" klubowych dziewcząt w wieku 17-25. Zasługuje Pan na to. Jeśli na nieszczęście jest Pan w stałym związku, składam najszczersze, najserdeczniejsze kondolencje Pana nieszczęśliwej partnerce, z nadzieją, że wkrótce porzuci "złudne oczekiwania" co do Pana i odejdzie, żeby być naprawdę szczęśliwa.