... |
NIESPODZIANKA
Ale mi
zrobili niespodziankę. Jeszcze do tej pory się wzruszam. Pracuję już trzeci rok
w irlandzkim barze w Londynie, w czasie wakacji. Zaprzyjaźniłam się z
właścicielem i jego rodziną. W zeszłym roku nawet zostawili mi bar na tydzień
pod opiekę, bo wyjechali. Takie mają do mnie zaufanie. Wprawdzie nie wspominam
tego zbyt radośnie. Cały czas w stresie, poczucie odpowiedzialności. Ciągła
kontrola. Na szczęście jestem też w świetnej komitywie ze stałymi klientami i czuję się tam naprawdę bezpiecznie. Jeśli jakiś obcy pozwoli sobie na
nietaktowny komentarz na mój temat, albo niewczesne zaloty, natychmiast
chłopaki reagują tak, że tamtemu w pięty idzie.
No i teraz w
czasie EURO przyjechali w piętnaście osób na mecze. Ucieszyłam się bardzo, że
ich zobaczę. Zamówiłam hotel w Toruniu, bo tam najtaniej, powydzwaniałam do
wszystkich firm przewozowych, żeby zorganizować wygodny terminowy przejazd z
Poznania na nocleg. No i kiedy przyjechali i już się sobą nacieszyliśmy,
zaprowadziłam ich na stadion i mówię, że muszę gonić do domu, bo się umówiliśmy
z bratem na wspólne oglądanie meczu. A oni, że nie muszę i wyciągają bilet dla
mnie. O, matko, prawie się popłakałam. A potem jeszcze kupili mi irlandzką
koszulkę, pomalowali twarze, w tym moją ! To było najcudowniejsze kibicowanie na świecie. Irlandczycy są rewelacyjnymi
kibicami. Zupełnie zakochali się w Polsce. Znaleźli mnóstwo wspaniałych ludzi.
Byli jeszcze na dwóch meczach w Gdańsku i Wrocławiu. Powiedzieli, że od teraz
wakacje w naszym kraju. Bo tu najwspanialsza atmosfera, piękne miasta,
fantastyczne stadiony i najmilsi ludzie.
4.07.2012r.
(Tekst
współfinansowany przez Unię Europejską w ramach programu operacyjnego 5.1 - powiedział
mój syn Miłosz. A nie, bo opowiedziała mi to pewna Ania w pociągu)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz