sobota, 14 lipca 2012

NIESPODZIANKA

...  


NIESPODZIANKA

Ale mi zrobili niespodziankę. Jeszcze do tej pory się wzruszam. Pracuję już trzeci rok w irlandzkim barze w Londynie, w czasie wakacji. Zaprzyjaźniłam się z właścicielem i jego rodziną. W zeszłym roku nawet zostawili mi bar na tydzień pod opiekę, bo wyjechali. Takie mają do mnie zaufanie. Wprawdzie nie wspominam tego zbyt radośnie. Cały czas w stresie, poczucie odpowiedzialności. Ciągła kontrola. Na szczęście jestem też w świetnej komitywie ze stałymi klientami i czuję się tam naprawdę bezpiecznie. Jeśli jakiś obcy pozwoli sobie na nietaktowny komentarz na mój temat, albo niewczesne zaloty, natychmiast chłopaki reagują tak, że tamtemu w pięty idzie.
No i teraz w czasie EURO przyjechali w piętnaście osób na mecze. Ucieszyłam się bardzo, że ich zobaczę. Zamówiłam hotel w Toruniu, bo tam najtaniej, powydzwaniałam do wszystkich firm przewozowych, żeby zorganizować wygodny terminowy przejazd z Poznania na nocleg. No i kiedy przyjechali i już się sobą nacieszyliśmy, zaprowadziłam ich na stadion i mówię, że muszę gonić do domu, bo się umówiliśmy z bratem na wspólne oglądanie meczu. A oni, że nie muszę i wyciągają bilet dla mnie. O, matko, prawie się popłakałam. A potem jeszcze kupili mi irlandzką koszulkę, pomalowali twarze, w tym moją ! To było najcudowniejsze  kibicowanie na świecie. Irlandczycy są rewelacyjnymi kibicami. Zupełnie zakochali się w Polsce. Znaleźli mnóstwo wspaniałych ludzi. Byli jeszcze na dwóch meczach w Gdańsku i Wrocławiu. Powiedzieli, że od teraz wakacje w naszym kraju. Bo tu najwspanialsza atmosfera, piękne miasta, fantastyczne stadiony i najmilsi ludzie.

4.07.2012r.

(Tekst współfinansowany przez Unię Europejską w ramach programu operacyjnego 5.1 - powiedział mój syn Miłosz. A nie, bo opowiedziała mi to pewna Ania w pociągu)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz