... |
PORONIONE WCZASY
Kurwa, ja
pierdolę, ile jeszcze będę jej płacić? Powiedziała, że załatwi mi to w kilka
tygodni, a ciągnie się to i ciągnie. Ręce mi się trzęsą, napady paniki w
tramwaju mi nie mijają, przecież, kurwa, nie stać mnie na taksówkę do pracy. Jebana
terapeutka. Tyle już kasy wydałam, niech ona wreszcie coś zrobi.
Myślałam, że
się jakoś ustabilizowałam i postanowiłam tę sukę, moją matkę, zabrać na wczasy.
Myślę, osiemdziesiąt pięć lat, w końcu zbliża się do kresu. Może warto wziąć
ją, jakoś się pożegnać, pobyć w neutralnej przestrzeni z dala od tego
toksycznego chuja, jakim jest mój stary. I teraz mam, jadę tym tramwajem i
ryczę w szybę, bo przypominam sobie wczasowe chwile.
Od rana
narzekanie na pogodę, niewygodne łóżko, nie taki jak trzeba widok za oknem.
Potem krytyka mojego ubioru, makijażu i co ja taka nerwowa. Do śniadania mam
ochotę wyć. Potem narzekactwo na niedobre jedzenie i obgadywanie wszystkich
dookoła.
Po śniadaniu
tupanie pod rękę na spacer. Zawsze chodzę szybko, prawie biegnę, a tutaj wlokę
się ze staruchą syczącą, nie zapominaj, ile mam lat, gdzie tak pędzisz I już
czuję, jak się duszę. I to poczucie
winy, że przecież staruszka, w mękach mnie rodziła, finansowo wspierała,
psychicznie, kurwa, dołowała.
Brat wpadł do
nas, bo przejeżdżał. Chwilę z nimi siedziałam, chwilę. Nie mogłam słuchać, jak
stara się rozpływa nad tym pierdolonym alkoholikiem, jaki to bledziutki i
przepracowany, jak to ją kocha i dba. Nie tak jak ja, co w takie okropne
miejsce ją przywiozłam, nad morze, a przecież ona ma reumatyzm, a nawet w góry
ją chciałam wywieźć, tylko w ostatniej chwili wyperswadowała mi, że przecież
nie jest w stanie z tymi żylakami chodzić w trasy.
Wyszłam
wyryczeć się nad morze, chciałam wskoczyć w te fale i nigdy nie usłyszeć jej
skrzeku, podłego gadania, utonąć, zapaść się w niebyt.
Od pół roku
łażę do tej psychoterapeutki, niby taka świetna. Świetna to ona jest w
ściąganiu kasy. Dzisiaj pierwszy dzień po urlopie do pracy. Ja pierdolę, jestem
kompletnie wykończona. Jeszcze rano zadzwonił ojciec z awanturą, coś ty matce
zrobiła, że taka rozdygotana wróciła w tych twoich poronionych wczasów.
Poronione wczasy. Szkoda że mnie nie poroniła, stara suka, zamiast wydawać na
świat w to popieprzone życie pozbawione miłości.
21.11.2012r.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz