sobota, 22 grudnia 2012

AWARIA I SNY

...



AWARIA  I SNY

- No nie mogę się nigdzie dodzwonić, a ty próbowałaś?
- Próbowałam, z mamą nie wyszło, z Piotrkiem się udało.
- Ja z obu telefonów dzwoniłam bezskutecznie. Może to koniec świata jednak.
- Myślę, że jednak jeszcze nie. Chyba pogoda, tak sugeruje moja mama, bo potem dzwoniłam na domowy.
- Kiedyś specjalista od telefonów mówił, że pogoda nie wpływa.
- Wpływa nie wpływa, ale zobacz ile śniegu.
- Właśnie, przynajmniej widać. Wiadomo, że od śniegu mogą być awarie. Takie to przekonujące i ludzkie. Ale ja się denerwuję. Wiesz, że czekam na ważny telefon, a wtorek za dwa dni.
- Do wtorku wszystko będzie dobrze.
- Naprawdę? Jesteś cudowna!
- No wiem, ale możesz mi to mówić do woli, ile chcesz.
- Jesteś cudowna.
- Miałam dzisiaj okropny sen. Śniło mi się włamanie do domku rodziców. A wiesz, ze oboje ostatnio niedomagają. Przeraziłam się i zaczęłam krzyczeć. Ale nie takim zduszonym krzykiem, jak to przez sen, tylko mocnym, dźwięcznym, z całej siły. Przestraszyłam Roberta. Obudziłam go. Bo wiesz, że chociaż chrapie, muszę z nim spać, bo mi zimno. No więc zaczęłam wrzeszczeć, obudziłam go i mówię: Och, przepraszam. A on na to: Nie szkodzi, właśnie miał mnie przejechać samochód.

16.12.2012r.


.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz