poniedziałek, 12 marca 2012

SAMOCHODEM

...  


SAMOCHODEM

No więc, bardzo jestem zadowolona, że wzięłam te kilka dni urlopu, od razu lepiej się czuję, tak jakoś luźniej. No jak jedziesz ,chuju jeden, jak krowa jakaś. Rano leżałam sobie leniwie, poczytywałam tę książkę o Chagallu. Oglądałam obrazki. Patrz , kurwa, jak wyjechały, te pierdolone chuje, tak wyjechały wszystkie na raz. Zachciało im się. Mówię ci, życie jest piękne, jak świeci słoneczko, bo wyszło dziś niespodzianie, spierdalaj chuju jeden, Przez tego kutasa nie dałam rady zmienić pasa. Pojedziemy dookoła, ale nie szkodzi , bo tak pięknie jest i trasa przejrzysta.
Och, mówię ci . Pamiętasz , że wczoraj mi ta półka z książkami poleciała. Dobrze, że nie stałam pod nią, ale drogę do toalety mi zatarasowała. Odblokowałam ją trochę, jak gadałyśmy wieczorem przez telefon, i jak się przeczołgałam pod spodem, mogłam zrobić siusiu. Ty, no popatrz, rozsadzi ich zaraz ten testosteron. Ja bym ten rodzaj męski dokładnie zlikwidowała. Zostawiła kilka egzemplarzy na kochanków, a resztę skasowała.
Wiesz, co mi się dzisiaj śniło? Nagle wdarł się do mojego mieszkania jakiś typ. Wielki, jak ta szafa z książkami, co się wczoraj przewracała, z taką tępą mordą, wredną chamską, okrutną. I nagle głos z offu mojego Krzyśka: Mówiłem ci , nie otwieraj byle komu. A ten typ wpada  i mój lęk przeogromny, przerażenie. Co to może znaczyć?  Jakieś wewnętrzne lęki się ujawniły? No czego się śmiejesz? Nie? Nie lęki? Że wdzierają się do mnie jakieś wielkie wewnętrzne siły? Animus? Że boję się siebie? Swojej mocy? O kurwa? Chyba masz rację. Rzeczywiście ostatnio czuję przypływ takiej energii, jakiej nigdy nie miałam w życiu. No, gdzie jedziesz chuju marynowany?

8.07.2011r.
(dżingluje Marta Andrzejczyk)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz