piątek, 23 marca 2012

TYGRYS

rys.Piotr Amarowicz


TYGRYS

            Jak to dobrze, że pani kochaniutka zadzwoniła, bo rano tak się źle czułem, tak źle. Śmierć mi się już widziała. W tym tygodniu umarły dwie osoby, a trzecia się szykuje. Ale jak pani zadzwoniła, to zaraz mi raźniej na duszy i myślę sobie, że jeszcze pożyję, że warto. Mam czterdzieści trzy lata, to organizm jeszcze młody. Tylko te nogi od cukrzycy mi gniją, no i nie wstaję. Już sześć lat od wypadku.
            Renta taka malutka, a lekarstwa podrożały, zabierają mi siedemdziesiąt procent renty. Nie starczy mi na jakieś dodatkowe smakołyki na święta. A przecież chciałoby się zjeść coś niezwykłego.
            Pusto w tym moim życiu. Nie ma nikogo, kto by mnie kochał. Nie miałem żony. A tak chciałbym mieć. I ciało ma swoje potrzeby. Kiedyś lekarz się mnie o to spytał, to mu powiedziałem, jak źle mi bez kobiety. I on mi doradził, żebym sam sobie pomagał. Zawstydziłem się, nigdy wcześniej tego nie robiłem. Bo kiedyś byłem bardzo religijny, jak jeszcze nie poznałem dobrze księży. Przecież byłem organistą. Tylko jak potem mnie oszukali i okradli, to już wiedziałem, że Bóg nie mieszka w kościele i już więcej tam nie poszłem. Tutaj też nie przyjmuję księdza. Wara im wszystkim ode mnie. To jak mnie ten doktor namówił, to zaczęłem tak robić i trochę lżej, ale przecież nie zastąpi mi to  miłej, cieplutkiej kobietki, co by mnie pogłaskała i poprzytulała.
            Tylko ten tygrysek pluszowy, co przy mnie leży cichutko, jest moim towarzyszem. Powiem, pani, kochaniutka, że ja ze wszystkich zwierząt na świecie najbardziej lubię tygrysy. Są takie piękne i silne. Ja jestem jak one. Tylko bym jadł, odpoczywał i się bawił. Bo pani wie, że wesoły chłopak byłem, tańczyć, śpiewać lubiałem  bardzo. Teraz też bym pani pośpiewał, ale zaraz będą mieć pretensje, bo oni mnie tutaj strasznie szykanują. Tylko że ja się nie martwię. Często zamykam oczy i zamieniam się w tygrysa. Biegam wtedy z wiatrem na wyścigi po sawannie. Gonię gazele, kocham się tygrysicami, bawię z kociakami, które się urodzą. Nikt tam nie ma do mnie dostępu, robię co chcę. Jestem tygrysem. Najsilniejszym zwierzęciem. Nic mi nie mogą zrobić.

23.03.2012

(dżingiel Marta Andrzejczyk)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz