... |
SPOKÓJ
Powiedziałaś, żebym wreszcie dała ci spokój?!
Spokój?! Boże, a kiedy będziemy się spotykać? Już mnie nie kochasz? To dlaczego
mówisz, że nie możesz wytrzymać mojej nachalności? To, że próbuję skontaktować
się z tobą, umówić, kurde, dwa razy w tygodniu, to jest nachalność?!
Dziewczyno, przecież my się prawie nie widujemy! Chciałam pójść z tobą na Niedotykalnych, wszyscy mówią, że taki
piękny film. Przecież ty też, że uznajesz tylko filmy francuskie. Już stałam w
kolejce po bilety, gdy mnie coś tknęło i zadzwoniłam, żeby jednak się upewnić,
czy pójdziesz ze mną. A ty, że jesteś zmęczona po dwunastogodzinnym dyżurze i
idziesz spać. Kurde, przecież mi obiecałaś, że weekendy nasze. A teraz spać. No
to żebym chociaż przyszła do ciebie, zrobię ci masaż stóp. A ty zaraz, że nie,
chcesz spokoju, że nie możesz już znieść mojego gadania.
Cały tydzień czekam na ciebie, myślę o tym, co ci
opowiem, a ty chcesz spokoju. Przecież nawet ze sobą nie mieszkamy. Ja z
rodzicami, którzy nic nie wiedzą, ty w tym ciasnym pokoiku na stancji za
grosze. Nie stać nas na nic lepszego. Zredukowali mi pracę do pół etatu. Firma
lewo zipie, nie wiem, co będzie dalej. A chciałabym jeszcze zrobić magisterium.
Czasu prawie nie ma, a ty jeszcze go ograniczasz. Tęsknię za tobą, Marta,
Marta. Zlituj się. Tak mało mamy siebie.
Mówisz, że masz dość moich wyrzutów. Dziwisz mi się?
Teraz też wyjeżdżasz w weekend. Nasz weekend! Miał być dla nas, a ty znów do
Pasymia. Do tej swojej niszczącej, toksycznej matki i ojca alkoholika. No,
dobrze, dobrze, wiem, że o nich nie wolno złego słowa. O mnie wolno, o nich
nie. Bo ja cię kocham, a oni cię lekceważą i wykorzystują.
Dobrze, już nic nie powiem. Będę milczeć. Kurde!
Zawsze się wplątuję w jakieś koszmarne związki. Myślałam, że wreszcie, gdy cię
poznałam, zacznie się pięknie i dobrze. A jest tak samo jak z facetami. Może
nawet gorzej, cholera.
22.12.2012r.