LUKI W PAMIĘCI
Najpierw wam coś pokażę. To jest
obraz pani Krystyny Chromy. Portret mojej Taisy. Kiedy Ewelina zabrała mnie na
święta do siebie, nie mogłem się na niego napatrzeć. I wtedy mąż Ewelinki raz
dwa zrobił zdjęcie tego portretu, wydrukował, włożył w tę piękną oprawę i
podarował mi. Teraz mogę na niego patrzeć, kiedy tylko zechcę.
Kiedy tak patrzę na ciebie, Haniu i
ciebie słucham, cieszę się, bo przynosisz mi moją przeszłość. I zaczynam teraz
coś sobie przypominać. Pamiętam twoją mamę, przyjaźniliśmy się, pamiętam.
Mieszkaliśmy przecież niedaleko. A twój tato uczył mnie żeglarstwa. I moich
synów. Pamiętasz? Tak, Leszek teraz żegluje, a Staś nurkuje, bo twój tata był
przecież także instruktorem nurkowania.
Mówisz,
że na tym zdjęciu jest Tadzik? Pokaż. Masz rację, zobacz podpisałem to zdjęcie.
To rzeczywiście Tadzik, a obok Taisa. Pamiętacie Taisę? Mówisz, że to twoja
mama, Leszku? No rzeczywiście, moja żona była twoją mamą, a ja jestem twoim
ojcem, a kim jest ten młody człowiek? To twój wnuk? Czekaj, musisz mi wyjaśnić,
bo tutaj mi się plącze. Mam takie luki w pamięci. Jak mi podyktujesz, to będę
bardziej rozumiał. Najpierw ja, Stanisław. Potem ty mój najstarszy syn Lech, a
potem? Tomaszek? To jest kto? Twój syn, a mój? Wnuk? Dobrze, rozumiem. Ale
czekaj, przy Stanisławie muszę napisać Henryk, bo przecież tak mam na drugie. I jeszcze ten młody człowiek. To
Adam. Piszę Adam. Kim on jest? Twój wnuk? A mój? Prawnuk? Mój prawnuk, no
popatrz, jakiego mam pięknego prawnuka. Zapisałem: Stanisław Henryk, to ja,
Lech, mój syn, Tomasz, mój wnuk i Adam, prawnuk. Teraz rozumiem.
Te luki w pamięci u takich starych
ludzi jak ja są bardzo przykre. Siedzę czasem i myślę o jakiejś osobie i nie
wiem, kim ona jest, skąd ją powinienem znać. A czy ty na przykład pamiętasz
Taisę? To twoja mama? No popatrz, mama.
No to a’ propos Taisy, pokażę wam teraz portret. Piękny,
prawda? Malowała go Krystyna Chromy. Więc, wyobraźcie sobie, jak byłem u
Ewelinki na świętach, zachwycałem się tym portretem, nie mogłem oderwać wzroku.
I wtedy jej mąż raz dwa zrobił zdjęcie, wydrukował i oprawił. A teraz mogę
patrzeć na ten obraz do woli. Wspaniałe, prawda?
10.04.2012r.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz