wtorek, 10 stycznia 2012

BYŁO ICH WIELU

...

BYŁO ICH WIELU 

Patrzyłam przez okno na chmury i rozległy błękit. Było słonecznie. Śmiałam się, porządkowałam drobiazgi na szafce. Rozczesywałam włosy, gdy nagle usłyszałam w oddali narastający szum . Przejął mnie lękiem. To nie była burza. Wiedziałam, czułam, że nadjeżdżają wozy pancerne, że to dźwięk  wydawany przez czołgi. Ogarnęło mnie przerażenie. Poczułam dławiący ucisk w gardle. Trzeba było szybko działać. Wyskoczyłam przez okno i wybiegłam na łąkę.  Wiedziałam, że tam gdzieś jest mała ziemianka, schronienie.
Byłam już w niej, skurczona, zamieniona w słuch. Dochodził tutaj  odgłos zatrzymującego się czołgu, głosy mężczyzn. Zamknęłam oczy.
            Zbliżali się. Nagle światło. Znaleźli kryjówkę. Poczułam silne, mocne ramiona, które mnie wyciągały. Rozłożyli mnie na łące. Było ich tak wielu. Ściągnęli ubranie. Dotykały mnie dłonie młodych, silnych mężczyzn. Delikatnie, ale mocne. Moje ciało drżało pod tymi dotykami. Z rozkoszy.  Rozłożyli moje nogi i ręce, pieścili, wchodzili we mnie jeden po drugim, całowali, ramiona , piersi, usta. Całowali każdy fragment mojego ciała. Wiłam się w ekstazie. Orgazm przechodził w orgazm. Czułam zapach trawy, w oczach miałam błękit. Płonęłam.
Obudziłam się rozgrzana. Obok leżał on. Tak dawno się nie kochaliśmy. Tacy ciągle zapędzeni. Przytuliłam się do jego pleców, objęłam, dotknęłam. Po chwili był gotów. Dobrze.

16.11.2011r.

(wyśpiewuje Izabela Mańkowska-Salik)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz