piątek, 1 czerwca 2012

KRAKSA

...
KRAKSA

            Nareszcie w Olsztynie u babci! Na czwarte piętro wciągnąć walizkę z autkami to wcale nie prosta rzecz. Ale jak już się jest, to jest świetnie. Babcia klęka obok i wita się z każdą częścią Tobiaszka.
            - Dzień dobry oczki, dzień dobry uszki, dzień dobry rączki, dzień dobry nóżki. Dzień dobry plecki, dzień dobry brzuszku. Dzień dobry cały Tobiaszku.
            - A wiesz, babciu, co ja tu mam?
            - Och, jaka piękna walizka. Strasznie jestem ciekawa, co się w niej kryje.
            - Zaraz zobaczysz, jak ją otworzę. Patrz!
            - Ojej, nie wytrzymam, tu są chyba tysiące autek!
            - Nigdzie już nie idź, tylko się ze mną baw.
            Rozsiadają się we dwoje w przedpokoju. Niech sobie inni robią duże kroki przez nich, ale tu powstaje wielki parking i nie wolno przeszkadzać. Na parkingu stoją wozy policyjne, karetki pogotowia i straże pożarne. Są bardzo czujne, bo w każdej chwili może wydarzyć się jakiś wypadek. I rzeczywiście. Po chwili rozdzwaniają się telefony.

            - Halo, czy to policja? Wielka kraksa. Wszystkie samochodziki wpadły na siebie!
            - Halo, tu policja, gdzie jest ten wypadek?
            - Na środku przedpokoju, proszę szybko przyjechać!
            - Ijo, ijo, ijo.
            Ruszają wszystkie wozy policyjne i strażackie. No tak, wybuchł także pożar. Potrzebne są karetki pogotowia. Zielona biedronka z półki z książkami zeskakuje w pośpiechu. Trzeba zorganizować szpital dla samochodów. Niektóre karoserie mocno popalone. O, walizeczka świetnie się do tego nadaje. Biedronka przygotowuje w niej miejsce dla rannych autek.
            - Pani doktor, proszę przyjąć tego mercedesa.
            - Och, jaki on ranny. Co się stało?
            - Była wielka kraksa na ulicy Hanowskiego.
- Co to za ulica? Gdzie ona jest?
- To jest ulica, na której mieszka moja Babcia Hania. Dlatego się nazywa Hanowskiego. A tutaj jest małe volvo. Koła mu się poluzowały po tym wypadku.
- Proszę je tu położyć, zaraz zrobimy operację.

- Mamo, co z tym obiadem?!- woła tata Tobiasza.
- Ojej, zupełnie zapomniałam. Przecież muszę wam podać obiad. Pakuj, Tobiaszku samochody i zamieniaj się szybko w kelnera. Będziemy przygotowywać jedzenie.
- Hura! Uwielbiam być kucharzem i kelnerem.
Podawanie obiadu jest równie fantastyczną zabawą.


12.11.2010r.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz