... |
PAMIĘTASZ, ZBYSIU?
Ja to mojego Zbysia poznałam u mnie w
Polanicy. Ze Suwałk przyjechał, za robotą. Pamiętasz, Zbysiu? Pracowałam w
kuchni, pomagałam, a on dostał pracę kelnera. Ja to powodzenie miałam, ale
dzika byłam, nie wiedziałam, czego te chłopaki tak za mną idą. Ale Zbysio był inny, cichy, nieśmiały. Oj,
kobiety go lubiały, można z nim pogadać było, nie podrywał zaraz.
Ja
to z rodziny wielodzietnej pochodzę, tak jak Zbysio. Sześcioro nas było.
Ale brat i siostra najstarsza już nie żyją, mamusia z tatem też. Szybko
odeszli. Tato to groźny był. Wszyscyśmy się go bali. Zmuszał do jedzenia,
krzyczał. Był przewodniczącym Rady Narodowej. Miał całą szafę książek. Różne
były. Duże, małe, cienkie, grube. Nie to żeby zaraz o miłości. Nie takie zwykłe.
O wojnie miał najwięcej.
Baliśmy się go wszyscy. Jak wracał z
pracy, to my zaraz po kątach, żeby nie krzyczał. Mamusia ciężkie miała życie.
Pracowała w sklepie. To były inne czasy. Pamiętam, że cukier i mąkę ważyła w
papierowych torebkach. A potem szybko do domu, do nas. A nas najpierw sześcioro
było. Po nocach prała, prasowała, szyła
nam sukienki. Tu koroneczka, tu
falbaneczka. Pięć dziewczynek przecież. Opowiadałam Zbysiowi często, pamiętasz?
Tatuś to mądry był, ciągle czytał. Trybunę
Ludu, Ekspres Wieczorny. Ale myśmy się go bali. Nieraz uderzył. Nie tak jak
mój Zbysio. On nigdy ręki nie podniósł na nasze dziewczynki, nigdy nie
nakrzyczał , a w komórce ma mnóstwo zdjęć wnuków. Pokaż Zbysiu!
Ale teraz z siostrami to ja już tak
często się nie spotykam, każda ma swoje życie. Tylko Krycha starą panną
została. To mówię jej, żebyś to sobie chociaż dziecko zrobiła, nie musi być
zaraz chłop na stałe, chłopy teraz niemodne, ale kto ci szklankę wody poda, jak
będziesz stara. A ona, że sama się boi i że poród straszny. A ja tam się porodów nie bałam, nawet jak
było po terminie z Justyną, to do ogrodu poszłam popielić, żeby było szybciej, pamiętasz Zbysiu?
I teraz trzy córki mamy, w różnych
stronach Polski. I jak która zawoła, to zaraz pomagać jedziemy, prawda Zbysiu?
10.10.2011r.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz