środa, 21 grudnia 2011

KRAN

KRAN



Nie mogła odkręcić kranu, próbowała nadgarstkiem, bo ręce obklejone mąką. Spieszyła się. Od pół godziny nasłuchiwała wrzasku taty na schodach. Chciała, żeby ryba była już usmażona, zanim się dowlecze. Skwierczała patelnia, pryskała. Już raz się oparzyła, nie chciała więcej. Dlaczego mama ją zostawiła z tym wszystkim? Powiedziała, że babcia jest chora i ona musi jechać, a Ania sobie na pewno poradzi. Nie chciała sobie radzić. Miała dziesięć lat i była najmłodsza w domu. Chciała tak jak inne dziewczynki, robić z mamą pierniczki i czekać na Mikołaja. Tu nie będzie Mikołaja. Mikołaj nie przychodzi do takich domów, w których tatuś leży na schodach pijany.
Ręka ślizgała się po kurkach, szarpnęła mocniej. Drzwi otworzyły się z hukiem. Wpadł dwunastoletni Maciek uderzony w głowę pięścią ojca. Za nim wtoczył się rozchełstany mężczyzna. Kurek odpadł, a kuchnię zalał gwałtowny strumień wody. Co się tu, kurwa, dzieje?! Wściekłość rodzica sparaliżowała dzieciaki. Woda się lała, ojciec krzyczał, dziewczynka starała się ścierką zatamować strumień. Maćku, zakręć kurek w piwnicy! Nie wiem, gdzie to jest, krzyczał przerażony chłopak. Ojciec wyplątywał się z ubrań, wyzywając dzieci od ostatnich. Woda się lała.
Chłopiec w końcu z pomocą sąsiada zakręcił kurek. Ojciec zachrapał na tapczanie w swoim pokoju. Ania siedziała na mokrej podłodze zdrętwiała. Długo dochodziła do siebie. Za ścianą, z mieszkania obok odezwała się kolęda. Zaczęła się Gwiazdka.



( Marta Andrzejczyk kolęduje w Teatralnym Spichlerzu 19.12.2011)

1 komentarz:

  1. fajny tekst. I to rozmyte zdjęcie pasuje do całosci. pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń