LUBIĘ!
Lubię, lubię! Wszystko. Dżingelbely, światełka, świecące wystawy. Uwielbiam ten przedświąteczny kicz, który zaczyna się już po Zaduszkach. Niech tak będzie! Te wszystkie reklamy, neony, akcje charytatywne, zbiórki, oklapłe aniołki w galeriach handlowych, pijane Mikołaje z koszyczkami po cukierkach. Uwielbiam.
Mama pichci w kuchni, a ja biegam po sklepach z listą prezentów. No cóż, braciom trzeba książki, ale jakie? Zawsze z tym problem. W końcu kupuję takie, żebym sama mogła przeczytać. Ojcu majtki i skarpetki, mamie jakieś kolczyki, szaliczek. A potem pakowanie. To lubię robić. Wypisywać karteczki z wierszykami, dobierać torebki. O, jak fajnie. Wkładanie pod choinkę, jedzenie. Potem Piotrek, jak już się najemy, nagadamy, naśmiejemy, wyciąga prezenty. I żeby nikogo nie było oprócz nas, żadnych rodzin, wujów, ciotek, kuzynów.
Boże, kiedyś byliśmy na takiej Wigilii u wuja w Krakowie. Wszystko wypasione, willa, wyposażenie według najnowszych żurnali. I nadęcie, wywyższanie się. To było okropne. Ta nonszalancja w pokazywaniu najdroższych gadżetów elektronicznych, ciągłe popisywanie się . Ohyda. Myślałam , że się porzygam,
Nigdy więcej żadnych rodzin. Tylko w naszym gronie. Na razie sami. Dziewczyny braci mieszkają w innych miastach, mój nie toleruje świąt i bardzo dobrze. Nikogo nie potrzebujemy. Ktoś obcy to tylko zgrzyt. Święta są dla rodziny i tyle.
(Marta Andrzejczyk, Aga Reimus-Knezevic, Iza Mańkowska- Salik- to Biały Teatr w Teatralnym Spichlerzu, kolęduje)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz